![]() |
#11 |
świeżym warto być:)
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,241
Motocykl: RD07a
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 10 godz 58 min 39 s
|
![]()
No to dupa, napisałem i Deptul mnie uprzedził. No to może wersja "zakokardowanego...bardzo...bajrasza", za zgodą i w porozumieniu z przedmówcą:
Z racji, że zrobiliśmy się „pod kokardę”jak to Deptul określił, chyba "nurkujac" w kACZEŃCYCH kokarda.jpg , śpi nam się błogo. Gdzieś nad ranem, słyszymy jakieś dźwięki, ale mamy to w dupie. Po jakimś czasie, gdy już nic nas nie niepokoiło, wywlekamy się z namiotów. -Cześc Deptul -Czesc Bajrasz -Cześc Myku …cisza -Mykuuu! Guten Tag- próbuję go podejść Hmmm, Myka niet. Wstajemy zaglądamy do namiotu, no nie ma germańca! Afryka stoi, o papier nie prosił, czyli co?... -porwaliiii go! -ale kto? -no obcy! -eee, to wyższa inteligencja jest, by sie połapali Spoglądamy na siebie głupkowato i twarze nam tężeją -Lokalesi! Dla okupu! -Kurwaaaaa-wyszeptał Deptul Siedzimy sobie tak przez jakąś godzinę, rozmyślając, co dalej…i co komu potrzeba z germańskiej Afryki. Gdy zaczynamy się spierać o pompę, ciągnąc zapałki, słyszymy ten sam warkot, który nam przeszkadzał nad ranem. Nie musze wspominać, że zapałki w dramatyczny sposób i w zwolnionym tempie lądują w kaczeńcach -Powiedz Asi, że ją kocham-szepcze przerażony Deptul -A w ryj chcesz!-odpowiadam nie mniej wystraszony, ale czujny. Jak wrócę to sobie z Azją pogadam! Za choinki wyskakuje Łada, hamuje w tumanie kurzu. Jest źle! Zastygliśmy w bezruchu. Nastaje cisza. Kurz powoli opada, słychać tylko nasze oddechy i i świergot ptaka…nic nie widać! -Pakujcie się, micha i fajny prysznic na nas czeka-słyszymy nie widząc Myka -Kurwaaaa, Myku masz w ryj-wyciska z zaciśniętego gardła Deptul -Kurwaaa, moja pompa!-szepczę już pod nosem ![]() ![]() Porywaczem okazał się Wiktor, właściciel kaczeńcych. Tak sobie nad ranem jeździł i jeździł i porwał nam Myka. Nakarmił i wykąpał. Oczywiście germaniec o nas nie pomyślał, ale pomyślał o nas Wiktor. Pakujemy się, formułując co jakiś czas takie komunały jak: Martwiliśmy się o Ciebie, Co się stało?, Jesteś cały?... nie wspominamy oczywiście nic o pompie i zapałkach. Godzinę później docieramy do Wiktora i Larysy. I to jest właśnie to co jest traumatyczne w Rosji. Trzy czteropiętrowe domy, strasznie zaniedbane, pośrodku niczego! Żadnego socjalu, sklepu, szkoły, czegokolwiek. Jakby ktoś zrzucił te trzy domy z jakiegoś statku kosmicznego w środek Kolskiego. Oczywiście wszystkie okna wypełnione obserwatorami. Coś się dzieje. Czujemy się jak ufoludki,oprócz Myka, bo ten jak pan na włościach: Zaparkujcie tu!...Spoooko, można to zostawić…Ta brama i na wprost!...no to idziemy. Małe dwu pokojowe mieszkanie. Stół zastawiony: hołodiec, szupa i kartoszki, czaj i jeszcze kilka ekstrasów. Larysa wręcza nam po myjce do kąpieli i czystym ręczniku, po czy tłumaczy jak korzysta się z prysznica- z grzeczności przytakujemy głową. szupa.jpg WiL.jpg Zaraz potem dzwonek do drzwi, jeden i drugi. Nagle wszyscy maja interes do Wiktora i Larysy ![]() Kołchozy były, była i praca dla każdego, była opieka zdrowotna, były szkoły…teraz jest źle, zostaliśmy tu sami, młodzi uciekają do miast, my tu sami i bez pomocy…Putin …Putin myśli o sobie, nie o nas. Opowiada Wiktor rozlewając czaj. Przemyślenia pozostawiam Deptulowi, bo dobre ma ![]()
__________________
pozdrawiam Pan Bajrasz ![]() Ostatnio edytowane przez bajrasz : 15.08.2009 o 01:54 |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
akcja coca-cola, prośba o pomoc | mbogo | Kwestie różne, ale podróżne. | 22 | 30.08.2013 21:46 |