|
|
|||||||
| Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj... |
|
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
|
|
#26 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 650
Motocykl: Wrublin
Online: 1 tydzień 1 dzień 1 godz 37 min 0
|
Jak wrócę ze wsi, rozwinę temat. Przy okazji padnie mit pana Thomy.
Tymczasem na Podlasiu leje. Zabezpieczam dziury w dachu. Wczoraj przy łataniu polatałem trochę. Grawitacja. Dzięki niej w ogóle żyjemy. W poniedziałek robiłem podesty, by nie łatać między belkami stropowymi a latać. Łatać a nie latać. Poleciałem. Zawsze marzyłem by latać. Czasami śni mi się, że jestem latawcem. No i wczoraj już z czołówką na oczodołami stąpnąłem tam, gdzie nie powinienem. Moje podesty zrobiły swoje. Pięknie opadłem na głowy długie trójgłowego ramienia. Oczywista jednego i drugiego. Trzymał jeszcze najszerszy grzbietu ale... Wiek i brak siły robi swoje. Zjebałem się na złomowisko desek. Tu przepraszam pana Miodka i Bralczyka, bo zjebałem się tak zajebiście, że nic mi się nie stało. Ale przewidział to jeden z moich najbardziej ulubionych podlaskich Kolegów, stworzył z pomocą AI piosnkę, w treści której było, że spadnę dachu i złamię nogę. Takich mam kurwa Kolegów. Ale... Wszyscy ci, którzy opierają swoją przyszłość o to narzędzie, nie wzięli pod uwagę, że ja umiem latać. Własnie przestaje padać ale zaczyna wiać. Przerywam latanie dziur i otwieram browara.
__________________
Jam nie Babinicz... |
|
|
|