Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21.12.2017, 10:27   #1
renant
 
renant's Avatar


Zarejestrowany: May 2011
Miasto: Zgierz
Posty: 200
Motocykl: była AT jest TA
Przebieg: rośnie
renant jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 5 godz 37 min 36 s
Domyślnie

Piękna opowieść, czuje się klimat wyprawy. Brawo!
renant jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26.12.2017, 20:54   #2
henry
 
henry's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: INOWŁÓDZ tel - 504894578
Posty: 332
Motocykl: RD03
henry jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 20 godz 10 min 26 s
Domyślnie

Dzień 8
22 lipca 2017 Sobota

W nocy słyszę, że jednak nasze prośby zostały wysłuchane … pada.
Duży deszcz, może być problemem, ale troszkę deszczu to mniej kurzu na drodze.
Kolejna korzyść z padającego deszczu, to brak komarów, bo przecież w deszczu nie będą latać, a przynajmniej tak nam się wydawało. Nic bardziej mylnego. Może nasze komary w deszczu nie latają, ale nie ruskie, przekonaliśmy się o tym rano. I tak mi się wydaje, że w deszczu były jeszcze bardziej zawzięte i zajadłe. A w namiocie, oczywiście nie w sypialni, mieliśmy tali ul.



Szybka, niezbędna toaleta i uciekamy.





Trzeba uważać, bo jesteśmy na podporządkowanej.



Wyjeżdżamy z lasu na P47, jest pięknie, równo, nie będzie się kurzyć



… no, przynajmniej tak było na początku. Deszcz padał z małymi przerwami, a szutrowa nawierzchnia zamieniła się w breję, w śliską maż która powodowała ciągłe uślizgi. Prędkość z wczorajszych 60-70, spadła do 20-30 km/h.
Jazda po tej brei wymagała wzmożonej uwagi i napiętej koncentracji, a to z kolei powodowało pojawienie się stróżek potu na plecach. Ale, moż ta nie tylko utrudniała nam jazdę, brudziła i oklejała motocykl aż po siedzenie, zaklejała chłodnice. Miała jeszcze inny, niszczący wpływ, ale o tym mieliśmy dowiedzieć się dopiero za kilka dni.
Wczoraj było dobrze, ale my chcieliśmy lepiej i modliliśmy się o deszcz … to teraz mamy za1 swoje. Jedziemy. W pewnym momencie … hurra, jest asfalt i … nie kużwa, to nie jest asfalt, to tylko taka fotomorgana. Wszystkie mostki po drodze pokryte były asfaltem, a bywało również, że przed i za mostem było sto lub dwieście metrów asfaltu.







Gdzieś w połowie tej drogi, gdzie nie było nic, była stacja z paliwem. Stacja mała, malutka, bez kawałka daszku pod którym można by odpocząć i skryć się przed padającym deszczem.





Nie mamy wyboru, albo, wybór mamy jeden, jazda do przodu, bo kiedyś przecież i ten deszcz i ta droga się skończy. Z tą nadzieją, lecimy, a raczej pojeżdżamy dalej.
Teraz, wspominając np. ten odcinek drogi, myślimy i mówimy „ no trochę ciężko było, deszcz i błoto, było trochę walki”, ale tam, wtedy myślałeś tylko o jednym „ kiedy kużwa to wreszcie się skończy”.
Gdzieś po pięćdziesięciu kilometrach, deszcz w końcu przestaje padać i jest trochę lżej, łatwiej.
I tylko my, zastanawiamy się po jaką cholerę „oni”, tutaj ustawiają te znaki.





W okolicy wioseczki Samylowskaja, zjeżdżamy na brzeg rzeki Wyczegda, obejrzeć ruiny kolejnego kościoła i popatrzeć na przeprawę promową z miejscowością Urdoma, po drugiej stronie rzeki.









Nie wiem czemu i nic nie sugeruję, ale „pilot” tego promu, trzy razy „podchodził do lądowania” zanim udało mu się prawidłowo ustawić do brzegu.
To co robi na nas największe i niesamowite wrażenie w czasie tej podróży, to przestrzeń.
Te niewyobrażalne odległości, puste niezabudowane przestrzenie gdzie nie ma nic. Nie ma wiosek, nie ma domów, płotów, nie ma słupów i żadnych drutów, jest tylko czysta, żywa natura.
Jak okiem sięgnąć, aż po horyzont, przez dziesiątki kilometrów tylko my i natura.
Świadomość tego, może przytłaczać.

Gdzieś po dwudziestu kilometrach, dojeżdżamy do wioseczki Tolsza, a tam trafiamy do „Kafe Teremok”, jedynego baru na całej trasie.







Pogoda zrobiła się troszkę łaskawsza, przestało padać, przez chmury przebija się błękitne niebo, wreszcie możemy ściągnąć z siebie deszczówki.
Pod czujnym okiem towarzysza Putina, odpoczywamy i zajadamy się, ja blinami z serem i śmietanką, a Dafik kotletem z makaronem.











Siedzimy i odpoczywamy jakiś czas, bo przecież nigdzie nam się nie spieszy.
Pytam właścicielkę, czy i gdzie mógłbym przykleić naklejkę, na co pani mówi, że mogę kleić gdzie mi się podoba. Skoro tak, to instaluję nasze naklejki na drzwiach wejściowych.
Ciekawe, czy w przyszłym roku będą jeszcze wisiać.



Czas się zbierać.



Do Jareńska pozostało nam niewiele, bo tylko 60 km, ale chcemy dojechać tam jak najwcześniej, żeby znaleźć jakiś przyzwoity nocleg.
Wreszcie … jest asfalt, jesteśmy w Jareńsku.







Tankujemy na stacji i przy okazji pytam panią z obsługi o nocleg. Pani dzwoni do swojej znajomej, która może nas przenocować (było by ciekawie), ale niestety, ta nie odbiera telefonu, dlatego kieruje nas do jedynego w miasteczku hotelu.





Hotel znajduje się gdzieś na obrzeżach miasteczka i nazywa się „Okolica”, nie ma zamkniętego parkingu (co dla wielu jest problemem) i motory będą stały przed wejściem.
Szybko lokujemy się w pokoju (1500 Rub/os), a potem idziemy na miasto w poszukiwaniu sklepu.
Nie musimy daleko wędrować, bo sklep znajdujemy za rogiem, czyli w najbliższej okolicy.







W sklepie jest prawie wszystko, dlatego z zaopatrzeniem nie ma problemu, ale naszą uwagę przykuwają artykuły podlegające embargu, czyli jabłka (możliwe, że z Polski).
Cena to prawie 2$, nieżle.



Kupujemy co nam trzeba i wracamy do hotelu







a tam urządzamy sobie prawdziwą ucztę, bo przecież nie co dzień zajadamy się kawiorem, kapustą morską, rybami wędzonymi, sałatkami rybnymi i innymi, tym razem morskimi, egzotycznymi smakołykami. Wszystko to przepijamy, a jakże by inaczej, horiłką.
Uważamy, że po dzisiejszym dniu, to nam się po prostu należało.














Dystans 150 km Temperatura 16 - 24 oC
henry jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26.12.2017, 22:47   #3
Poncki
 
Poncki's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 2,725
Motocykl: XR250R
Przebieg: ły
Galeria: Zdjęcia
Poncki jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 tygodni 1 dzień 22 godz 33 min 31 s
Domyślnie

Studiuję Waszą trasę i nawet trafiłem na ten sam obiekt sakralny

https://www.google.pl/maps/@57.89755...!7i2592!8i1936
Poncki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Tukan 2017 karol1989 Imprezy forum AT i zloty ogólne 86 13.07.2017 08:28
Bałkany 30.07.2017 - 12.08.2017 giennios Umawianie i propozycje wyjazdów 0 23.06.2017 12:58
Iran trip 2017 - start 12.05.2017. Emek Przygotowania do wyjazdów 137 14.06.2017 15:13
Enduro Pohulanka 29.04.2017 - 01.05.2017 wojtekm72 Imprezy forum AT i zloty ogólne 53 28.05.2017 21:49


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:31.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.