![]() |
#16 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 51 min 54 s
|
![]() ![]() 10-ty dzień. Tak brzmi naturalny budzik około piątej nad ranem. Tak! Wiosną nie uświadczysz ani jednej cykady. Ptaki za to są bardzo wyraziste. Choć ociągam się jak umiem, coraz częściej patrzę w kierunku wyjazdu z kempingu. Piję drugą kawę, wynoszę wszystko z namiotu, roluję karimatę. Siadam, coś notuję, znów zbieram szpargały. I tak aż do momentu kiedy już nic nie zostało na ziemi, ja stoję ubrany w motocyklowe ciuchy a motocykl jest gotowy do wyjazdu. Jedenasta. Słońce skraca cienie i podnosi temperaturę. Sens bycia tu zniknął razem z ostatnią rzeczą zapakowaną na motocykl. Przekręcam stacyjkę. Słyszę dobrze znany dźwięk pompy paliwa. Wciskam starter rozrusznika. Szorstki, mechaniczny warkot zagłusza ptasie rozmowy. "Obelisk" ożył. Wsiadam na motocykl. Wyjeżdżam wolno z kempingu, z plaży, z małej uliczki. Jestem w drodze. ![]() Wiem że to tylko maszyna, ale jest w całej tej sytuacji coś trochę mistycznego, ciut wyjątkowego i odrobinę nieszablonowego. Takie czary. Przecież przez cały rok, dzień w dzień siedzę na tym motocyklu. Jeżdżę nim do pracy, na wypady za miasto, na randki, po zakupy, do rodziny. Wszędzie. Codzienność z nim powinna wiać obojętnością, stać się zwykłą, naturalną czynnością jak jazda samochodem. Jednak jest inaczej. Zawsze kiedy poczuję to, kiedy usłyszę syk pompy i grzechotliwe mamrotanie silnika, mam wrażenie że przenoszę się w alternatywną rzeczywistość. Pogłębia się ten stan, kiedy jestem daleko od miejsca w którym mieszkam, od przyjaciół. Wtedy tym bardziej cieszę się naiwną radością korzystania ze wszystkiego co jest w moim zasięgu. Tak jest teraz. Po wczorajszym dniu spędzonym w jednym miejscu, teraz siedząc na motocyklu czuję fizyczną ulgę. No tak jak człowiek zmęczony pracą, który ma okazję usiąść i odpocząć. Ugasić pragnienie zimną wodą w upalny dzień. Taki głęboki oddech. Wtedy wibracje od silnika dają cielesną wręcz przyjemność i nie ma teraz nic ważniejszego od czerpania tej przyjemności. Ubranie jeszcze pachnie proszkiem piorącym ale wiem, że już niedługo zastąpi go zapach wiatru. ![]() A może to bzdury i po prostu cieszę się że jestem tu i mogę to robić co właśnie robię. Myśli czasem bywają zbyt górnolotne jednak... Zielony i górzysty półwysep Sithonia przemierzam zachodnią stroną. Nie jest tu tak dziko i wyraźnie widać że turyści wolą tą stronę palca. Mimo to setka zakrętów z dobrego asfaltu uśmiecha się swoją krzywizną zapraszając do zabawy w psucie opon. ![]() ![]() Droga wije się w górę i w dół, pejzaż zmienia się jak w kalejdoskopie. Nawet nie będę się wysilał żeby opisać piękno panoramy jaka od czasu do czasu wyłania się spośród drzew. Do tego nieuczęszczana droga, zamknięte jeszcze kurorty ośmielają zwierzynę do wyjścia z lasu. I jak żółwia zaskoczyć raczej nie trudno, tak jeża albo sarnę już tak. ![]() Jeż po prostu usłyszawszy motocykl, zwiewa swoim jeżowym sprintem w trawę, las, krzaki. Założę się ze fuczy ale tego nie słyszę przecież. Za jednym z zakrętów zaskoczyłem młode sarny albo daniele. Nigdy nie umiem rozpoznać ich. Te zobaczywszy mnie dały nogę w stronę skarpy. To dopiero pokaz ekwilibrystyki! W życiu nie przypuszczałem że można ze strachu, po pionowej i piaszczystej skarpie uciec przed motocyklistą. Urzekająca droga kończy się w miasteczku Arnea, rozpoczynając tym samym 30-to kilometrowy dojazd prostą jak drut drogą do jeziora Volvi. ![]() Dopiero objechawszy to wielkie jezioro od wschodu, mogę znów zatopić się w gąszczu małych, nieuczęszczanych dróg. I tak chłonę ten zakątek aż do granicy z Bułgarią. Tereny przygraniczne tutaj są ciekawe może dla socjologa albo studenta psychokryminalistyki. W każdym razie to świetne miejsce do studiowania grup ryzyka. Luksusowe limuzyny po kilka ustawione niechlujnie na poboczu i gromada młodych ludzi po których widać że dużo jedzą tymi limuzynami i dużo ćwiczą na siłowni. Cyganki z dziećmi uwijające się po coś między licznymi klientami stacji benzynowej. Nędznie ubrani ludzie o niemożliwym do odgadnięcia wieku stojący nie wiadomo po co, tu i ówdzie. Nawet bezpańskie psy których nie było po stronie greckiej, tutaj szwendają się albo leżą, czekając na chłód wieczora a może na okazję do zjedzenia czegoś. Upał i wszędobylski kurz unoszony kołami ciężarówek, przyspieszają moją ewakuację. Wymieniam resztę Euro w kantorze na bułgarską walutę i za chwilę znikam stąd skręcając w pierwszą boczną drogę. Zostawiwszy za sobą sceny wyjęte z Madmaxa, zatapiam się wąskich asfaltowych łukach, krótkich prostych , zakrętach, tunelach z koron drzew i własnych myślach. Wjeżdżam w Bułgarskie Rodopy. Nie dziwi więc że temperatura już nie rozpieszcza skwarem, że deszcz znów pada, że wiatr suszy kiedy słońce zdoła przedrzeć się przez chmury. Uśmiech nie schodzi z twarzy jak u głupiego. ![]() ![]() ![]() Zmierzcha. Choć chcę jechać i jechać, to górskie powietrze przypomina że jest zimno. Mokry asfalt przypomina że jest ślisko. Kiszki grając marsza przypominają że jestem głodny. I tak to prozaiczne potrzeby prowadzą mnie do pierwszego napotkanego miasteczka w którym stoi hotel. Motocykl parkuję w ... schowku na napoje do którego wjeżdżam po schodach. Dostaję pokój z balkonem a sutą kolację zapijam bułgarską CocaColą. Na dobranoc... Dziwne... Na dobranoc słyszę Muezzina nawołującego wiernych do wieczornej modlitwy. Nie widzę z balkonu minaretu a mimo to mam wrażenie że dzieje się to przede mną. Jego zawodzący głos niesie po całej dolinie wzmacniany głośnikami. Echo odbija się od wzgórz, wraca swym pogłosem przeczesując łąki i nie czekając odpowiedzi ginie wśród zabudowań. Kiedy Muezzin spełniwszy swój piąty w tym dniu obowiązek milknie, tylko cykady debatują na swoim sejmiku o życiu o sensie i o potrzebach. Ale w Bułgarii? Cóż... Nie pierwszy i nie ostatni raz dziwię się czemuś. Za to wiem na pewno że mogę być spokojny o motocykl... Mapa: ![]()
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie. https://www.facebook.com/CFact1/ |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Rumunia 2016 "O górach, drodze w chmurach i o kłopocie w błocie" | CeloFan | Trochę dalej | 13 | 16.07.2017 09:59 |
"MoToGascar 2016" - motocyklem przez Madagaskar" | Sub | Trochę dalej | 50 | 09.08.2016 13:20 |
[2014 Rumunia/Bałkany] "Podróż im. PET'a" - Czyli przekuwanie marzeń w rzeczywistość | Maurosso | Trochę dalej | 20 | 23.12.2014 16:06 |