|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2008
Posty: 539
Motocykl: RD03
![]() Online: 1 tydzień 6 dni 3 godz 21 min 39 s
|
![]()
16.02.2016
Ostatnie dni były dosyć intensywne jeżeli chodzi o atrakcje. Jedziemy odpocząć nad jezioro Bunyoni, na którym znajduje się szereg wysp z ładnymi ośrodkami wypoczynkowymi. Po drodze zahaczamy jeszcze o Kabale - takie typowe miasto Ugandyjskie. Do miejsca gdzie mamy nocleg musimy dopłynąć łodzią. Samochody zostawiamy nad brzegiem jeziora i zamieniamy chwilowo środek transportu na łódkę. Sam ośrodek to.... ale, może sami oceńcie na podstawie zdjęć. Mieliśmy zostać tu dwa dni â niestety musimy wyjechać po jednym ponieważ wejście na wulkan jakie mamy przewidziane w Kongo przesunęło się o jeden dzień do przodu. Szkoda ..... ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() 17.02.2016 Niestety musimy opuścić Bunyoni. Potem przez Kisoro - gdzie robimy zakupu i tankujemy do pełna (paliwo tańsze w Ugandzie niż w Rwandzie) - jedziemy do granicy z Rwandą. Samą granicę przekraczamy bez większych problemów czy kolejek i nie ma majfrendów - jak w zachodniej Afryce. Wyjeżdżając z posterunku granicznego musimy pamiętać o zmianie strony, po której się poruszamy (w Ugandzie lewostronny ruch, a w Rwandzie prawostronny). Dzisiejszy nocleg w Gisenyi na pograniczu z Kongiem. Uganda boryka się z problemami z dostawą prądu - zdarza się że tankowanie na stacji benzynowej odbywa się za pomocą ręcznej pompy. ![]() Ostatnio edytowane przez kajman : 21.04.2016 o 22:45 |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2008
Posty: 539
Motocykl: RD03
![]() Online: 1 tydzień 6 dni 3 godz 21 min 39 s
|
![]()
18.02.2016
Rano jak zwykle wczesna pobudka o 8:30 musimy być po drugiej stronie granicy – w Kongo. Tam ma nas odebrać samochód firmy, która organizuje wejście na wulkan. Z hostelu – co prawda to ok. 1 km do granicy, ale bierzemy taksówkę. Samochody zostawiamy w Rwandzie na terenie hostelu. Bierzemy tyle bagażu, aby przeżyć dwa dni. Tutaj jest inaczej niż w Rwenzori. Wszystko trzeba sobie samemu zapewnić picie, jedzenie itd. Oczekiwanie na wizę to prawie godzina, ale wyrabiamy się można powiedzieć na styk. Potem jeszcze kilka formalności związanych z wejściem na Nyiragongo, niektórzy zatrudniają tragarzy do niesienia plecaka i pod ochroną trzech rangersów (uzbrojonych) idziemy. Mamy tego dnia do pokonania prawie 1 400 m w pionie. Nocleg na koronie wulkanu wypada prawie 3 500 m n.p.m. Samo końcowe podejście jest doooosyć strome. Pomimo że to jednodniowe podejście mam wrażenie, że daje bardziej w kość niż 3 dni w Rwenzori, a może to był gorszy dzień? ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Zdjęcie poniżej – to droga krajowa oznaczona N 2. Hmmm….. ![]() ![]() Goma – o ile się nie mylę, w 2002 roku była zniszczona przez wulkan, stąd ten ponury szaro-czarny kamienisty krajobraz. ![]() ![]() Docieramy do kwatery rangersów, trochę papierowej roboty, zebranie grupy – dołączają do nas Szwajcar, Australijka (która wygląda jak Chinka), Francuska i Włoch ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Na szczycie, na koronie wulkanu, widać małe punkciki – domki. To cel naszej wspinaczki. ![]() Jesteśmy na szczycie – po lewej widać „te” domki, a po prawej krawędź krateru wulkanu. ![]() No i sam krater gdzie buzuje lawa, szczególnie w nocy świetny widok. To stratowulkan– jedną z jego cech jest duuuża stromizna czyli kąt nachylenia zbocza. ![]() ![]() Zejście do WC wymagało użycia liny. Podejście na szczyt też do łatwych nie należało. Daje to wyobrażenie jaka tam była stromizna. ![]() A w takich domkach „all inclusiv” zaliczyliśmy dzisiejszy nocleg. ![]() 19.02.2016 Świt. Jest zimno, człowiek zdrętwiały, a tu trzeba zapakować swoje rzeczy. Zaczynamy schodzić. Byle zejść z tej największej stromizny. Dla niektórych zejście jest gorsze niż wyjście, nie wytrzymują nogi, mięśnie nóg. Od połowy drogi dopada nas deszcz, taki lekki kapuśniaczek, ale jednak …. pada i pada, towarzyszy nam prawie do samego obozu znajdującego się 2 000 m n.p.m. W obozie czekamy na transport, który podwozi nas do granicy. Potem jeszcze spacer do hostelu. Uff – jesteśmy wykończeni. Hostel w Gisenyi. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() 20.02.2016 Dzisiaj jedziemy do stolicy Rwandy – Kigali. Bez pośpiechu, ok. 200 km. Trzeba wiedzieć, że Rwanda to …. góry, góry i … góry. Wyjeżdżamy serpentynami na ponad 2 500 m n.p.m., to znowu zjazd do 1 500 m. i tak całą drogę. Po drodze zaopatrujemy się w herbatę przy jednej z plantacji – herbata i kawa stanowią dużą część eksportu i upraw w Rwandzie. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2008
Posty: 539
Motocykl: RD03
![]() Online: 1 tydzień 6 dni 3 godz 21 min 39 s
|
![]()
21.02.2016
W Kigali zostajemy dwa dni. Jestem wręcz zauroczony tym krajem i tym miastem. A klimat… jest tak jak u nas w maju w słoneczny dzień zaraz po burzy. Powietrze jest rześkie i ciepłe. Teraz może kilka słów o Rwandzie. Rwanda kojarzy się ludziom głównie z jednym – wojną i rzezią jaka była tu w latach 90-tych. Rwanda tymczasem zaskakuje… i to zaskakuje na „plus”. Pierwsze co się rzuca w oczy to to, że mimo iż jest biednie to jest bardzo czysto. Nie ma śmieci wzdłuż dróg, koło domów, jak to bywa w większości państw Afryki północnej czy zachodniej. Już w Tanzanii czy Kenii śmieci stanowią stały wystrój pejzażu. Tutaj jest ustawowy zakaz używania tzw. reklamówek jednorazowych, a zakupy pakuje się do papierowych toreb. Zwróćcie uwagę na jedno ze zdjęć – goście kopią rów przy chodniku, ziemię odkładają na chodnik, ale na chodniku jest rozłożona folia, aby nie niszczyć bruku. Na ulicy, chodnikach czy trawnikach zero śmieci. Drogi, nawet te poza miastem, są dobrze utrzymane, czyste, rowy wzdłuż ulicy wyczyszczone. Pewnie, że asfalt jest tylko na głównych drogach … ale pamiętajmy że jest to jedno z biedniejszych państw Afryki. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() 22.02.2016 Wyjazd z Kigali – cel dzisiejszego dnia to Tanzania. Przed nami dwudniowy dojazd do Ngorongoro w Tanzanii. Tą część traktujemy jako „przejazdową”. Oczywiście jest ona również ciekawa, pozwala poznać inną Tanzanię, niż ta która widzą turyści przylatujący do Arushy, obwożeni po parku, a potem z powrotem do Arushy i w samolot. I tyle widzieli z Tanzanii. Podobnie jest w Kenii. Droga do Tanzanii po stronie Rwandyjskiej to bardzo dobry asfalt i jest trochę mniej kręta niż w pozostałej części kraju. Pojawiają się policjanci z radarami. Jest sporo ciężarówek. Droga ta jest jedną z głównych tras transportu towarów z wybrzeża (z portów) do Rwandy i Kongo. Na granicy odprawa po stronie Rwandy – szybko, sprawnie. Za to po wjechaniu na stronę tanzańską… no cóż… jak u nas za dawnych czasów na wschodzie. Odprawa paszportowa to jeszcze spoko, ale celna (musimy zgłosić samochody do tymczasowej odprawy) to inna bajka. Jeden celnik dłubie w nosie, dwóch o czymś leniwie rozmawia, trzeci udaje że jest czymś baaardzo zajęty. Na nasze sugestie, że może któryś by wypisał odpowiednie dokumenty, niezmiennie pokazują na inne okienko gdzie oczywiście nikogo nie ma. I tak spędzamy 2 godziny. Masakra. Po wyjechaniu z posterunku granicznego rzuca się w oczy spora różnica pomiędzy Tanzanią a Rwandą. Przez pierwsze 100 km mieliśmy szczęście, że jechaliśmy terenówkami. Droga była podobna do tej na Ukrainie, za przejściem granicznym w Krościenku. Tyle że te dziury były wielkości samochodu! Poza tym… sporo śmieci wzdłuż drogi. Wieczorem następne zaskoczenie – większość ludzi słabo lub wcale nie mówi po angielsku. Hmmm spodziewałem się, że jako była kolonia angielska… I jeszcze jedna ciekawostka – co jakiś czas, gdy pojawia się zakaz lub ograniczenie na drodze w krzakach czają się policjanci z radarem. ![]() ![]() ![]() Z czego zapamiętana zostanie Tanzania – z policjantów z radarami ![]() I z częstym łapaniem kapci ![]() ![]() ![]() A to jest trójkąt ostrzegawczy ![]() 23.02.2016 Jedziemy nadal przez Tanzanię. Na nocleg zatrzymujemy się ok. 100 km przed Ngorongoro. Chcemy wjechać do parku następnego dnia po południu. ![]() ![]() 24.02.2016 Do południa dojazd do bram parku. W pobliskim miasteczku załatwienie formalności wjazdowych – opłaty trzeba dokonać w banku. Nie ma możliwości płacenia w biurze, przy bramie wjazdowej. Opłaty ….masakra - wjazd za samochód – 40 $ (pod warunkiem, że waży poniżej 2 ton – waga z dowodu rejestracyjnego) - od osoby 50 $ - za to, że możesz rozbić namiot 30 $ od osoby - za możliwość wjechania do krateru – 200 $/samochodu – na 6 h. To wszystko na 24 h. Kemping – to kawałek placu z zimnym prysznicem i kiblem na narciarza. Lodge lub inne noclegi to cena po 300-500 $/os., a bywają i po 1 500 $. W porównaniu do tego co zastaliśmy na miejscu Namibia wydaje się być za półdarmo, a standard usługi – to tak jakby porównać standard kempingu na Ukrainie z tym w Norwegii. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Przy bramie grasują gangi pawianów – trzeba uważać bo kradną wszystko co się da ![]() ![]() ![]() ![]() Widok na krater. Różnica wysokości to ok 400 m. ![]() Kemping na terenie Ngorongoro ![]() ![]() 25.02.2016 Pobudka przed świtem. Do krateru chcemy wjechać wraz z pierwszymi promieniami słońca. Ok. 12:00 wracamy z powrotem do obozu. Pakowanie i trzeba jechać w stronę Serengeti. Te dwa parki (tak naprawdę Ngorongoro nie jest Parkiem Narodowy) graniczą ze sobą. Odległości są wielkie, bo do bramy docieramy ok 16:00. Po drodze mijamy wioski Masajów. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Ciekawostka - w kraterze Ngorongoro nie ma żyraf, za to żyją na obrzeżu. Teoria jest taka, że z powodu budowy nóg, nie są wstanie zejść po stromiźnie do krateru. ![]() No i wioski masajskie. Oczywiście pierwsze co robi napotkany Masaj to wyciąga rękę po „ten dolars”. A już nie daj boże jak zrobisz zdjęcie jemu lub wiosce …. goni Cię mało klapek nie gubiąc. A tak w ogóle to jedna wielka cepelia. ![]() ![]() ![]() Wjazd do Serengetii – następne zdzierstwo - samochód 40$ - od osoby 60 $ - kemping 30 $ ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Trekking - Kilimandzaro, Tanzania czy Kenia | gzyra | Przygotowania do wyjazdów | 1 | 23.05.2013 16:14 |
Wokół Zalewu Sulejowskiego | Pils | Kwestie różne, ale podróżne. | 2 | 30.08.2011 10:43 |
Uganda-czyli impresje z afrykańskiego piekła | Dunia | Trochę dalej | 24 | 17.03.2011 11:39 |