|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Jeleśnia - Żywiec
Posty: 1,338
Motocykl: CZ 350/XL 600
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 12 godz 3 min 12 s
|
![]()
Dzień 1
Albo dzień -2. Minus dwa? Dzień minus dwa ![]() Startując w poniedziałek rano, masz dzień pierwszy wyprawy. Ale wracając w sobotę z pracy, patrzysz na motocykl. Może wyjechać dzisiaj? Może rozpocząć przygodę dwa dni wcześniej ![]() Każdy szanujący się włóczykij, nie potrzebuje żmudnego pakowania. Wszytsko zawsze gdzieś poupychane w czeluściach domu. I tylko czeka. Czeka na komendę wyruszenia. Kuchenka, śpiwór, mała sakwa. Przeciwdeszczowce. Lekki prowiant w spożywczym. Mija godzina motocykl zajuczony. Namiot. Narzędzia. 60tka na kierowicy tyczy trajektorie Nieznajowa. Schronisko Chatka Studencka. Bezkresy przed Bieszczadami. No raptem 250 km... Rzut beretem... Startujesz reaktor. Fałka popierduje na wolnych obr. Zapodajesz mp3. Muzyka. Jedynka. Tniesz... Próbuję sobie przypomnieć ten ciepły powiew lata. Długie gprące popołudnia. Ten pęd na krajowej 28mce. Te serpentyny przed Jordanowem. Te łagodne łuki za Rabką. Tą muzykę. Ten bezkresny ocean urlopu... Plan był prosty. Na wieczór zajechać do schroniska. Plan taki był. W Nowym Sączu szukam bankomatu. Ok jest. Obok co? Dwa Urale. Jeden z koszem. Odpalają i odpalają. A ruskie jak nie rusza, tak nie rusza... Kasa jest. Lecimy dalej? Tak patrzę z boku jak męczą się z uralem i męczą. Nie no, nie pojadę. Trzeba wesprzec duchem. Goście kopią i kopią. Odkręcają świece. Patrzą w zapłon. Patrzą w gaźniki. Nawet ja kopię. Ale nie wychodzi. Trzeba mieć nogę bohatera. Obok dobre lody. Poezja. Ural nie pojedzie. Na uralach sie nie znam, więc nie wnikam. Co raz się ktoś zatrzymuje i zapytuje. Zmieniają świece. Motocykl załapuje i gaśnie. Goście kumaci, indywidualiści, nie będę się wciskał jak się znają i znów ustawiają zapłon bo iskry nie ma. W końcu sam patrzę na ich świecę. AŻ MNIE STRZELA. ODSTĘP CHYBA Z 1 MM! Obstukjuję świecę na latarni. Do 0.6 mm. Mierzone okiem. Sprawdzamy świecę na bloku. Iskra zabija przelatujące muchy. Druga świeca. Modyfikacja taka sama na latarni. Iskra jest. Skręcili. Trzy kopnięcia. JEB! Reaktor Grzmi!!! Półtorej godziny w plecy! Ale miło było! Asfalt kończył się długo po zachodzie słońca. Szutrowa kamienista droga wiodła w czeluścia beskidów sądeckich. Nieznajowa. Gdzie jesteś? O schronisku nie wiedziałem praktycznie nic. Że to studencka chata z jakiejś fundacji. No ale przecie przenocują turystę o 22 w nocy? Rozwidlenie dróg. W lewo. No gdzie w lewo. Reflektor widzi dzicz i kamienie. Masakra. Nie lubię samotnych offów. W prawo. Niby dzicz. Ale co jakiś czas namioty i ogniska. Pytam ludzi o dojazd do tej chaty studenckiej. Panie trzy brody przez strumień. Da radę. Strumienie płytkie. Więc wracam... Kamienie... Woda. Mgły. Off z wieczora jak śmietana.... CO za dzicz... Jedynka i rura.... ![]()
__________________
Naczelny Filozof Cezet 350 '83 [z dwoniącym tłokiem] [bez kilku podkładek] [w kolorze Zielonego Trabanta] Kymco Activ 50 ADV |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Jeleśnia - Żywiec
Posty: 1,338
Motocykl: CZ 350/XL 600
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 12 godz 3 min 12 s
|
![]()
Bieszczady... Bieszczady...
Dochodziła może 11 przed południem. Cel był jasny i prosty. Gdzieś w stronę Ustrzyk lub gdzieś tam. A może nie było celu? Na samym początku Bieszczad, gdzieś za polami i lasami stała studencka chata "Koniec Świata". Jest sens tam zahaczyć? Wczesna godzina? Nie mam tam po drodze. No ale? Mamy wakacje. Nikt nigdzie nas nie pogania. Mogę zboczyć z trasy, zajechać, rekonesnans. A nóż kiedyś się wiedza przyda! Z asfaltu zjeżdżam na kamienistą szutrówkę. TA idzie jak przecinak. Kamyczki latają. Za znakami w polną drogę. Offik przez strumień i łąki. Schroniska nie widać. Same łąki i pola. Wg map, gdzieś na wschodzie jakiś 1 km. Dajemy... Wstąpimy na chwilę... Miejsca Magiczne mają to do siebie że wciągają. Wciągają klimatem i ludzmi. Sączyłem herbatę na schodach. W odali lasy i chmury. Czas zwolnił. Nigdie nie trzeba dalej jechać. Można tu zostać. Można tu posłuchać ciszy. Budynek ma jedną wielką kuchnię z jadalnią. Na poddaszu szereg materacy do spania. Nie ma prądu. Woda ze studni. Wielki piec. Wszędzie pełno różności. Wszędzie inaczej. Różni ludzie. W jednym miejscu. Co jest najgorsze? Że w PL są tuziny, setki takich wspaniałych magicznych miejsc. A my o nich nie wiemy. Może nawet mieszkamy obok nich i nie wiemy o ich istnieniu. Nie wiemy...
__________________
Naczelny Filozof Cezet 350 '83 [z dwoniącym tłokiem] [bez kilku podkładek] [w kolorze Zielonego Trabanta] Kymco Activ 50 ADV |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
"Oranżada"dla przyszłego "zdrajcy". | MOTOMYSZA | Wszystko dla Afrykańczyka | 7 | 29.10.2012 19:21 |