|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 20 godz 7 min 10 s
|
![]()
Tak łatwo się mnie zamknąć nie da
![]() Po tych wszystkich perypetiach z kluczami (chyba godzinę nam to zajęło) padamy wieczorem na twarz. P. jeszcze sennie w łóżku mamrocze: "Jak myślisz, jak Xena (alarm na tarczy w GSie) zacznie w nocy wyć, to usłyszymy z tego drugiego bloku?". Jak już wspomniałam, w Torrevieja Hiszpanów (i Hiszpanii) brak. Trochę żałujemy, no ale kto to wiedział, rezerwując nocleg via Internet. Mieszkanko jest jednak ok, klima działa, 2 pokoje na 2 osoby - rozpusta po prostu. Miała być i jest pralka, więc odkopujemy proszek do prania (czy już wspominałam, że kufry bmw mieszczą wszystko?) i robimy wieeeelkie pranie wszystkiego. Widać, że wynajmowane jest wielu różnym nacjom, bo w łazience wisi dość długi text o tym do czego służy i jak należy używać zasłony po prysznicem. Czyżby Amerykanie tu bywali ![]() Okoliczne domy i mieszkania są w całości wykupione przez Brytyjczyków i Szwedów oraz innych "ludzi północy". Wszystkie napisy po angielsku, gazety też. Z jednej strony plus - w końcu rozumiemy, co do nas mówią i gazetę można przeczytać, ale my chcieliśmy do Hiszpanii.... ![]() Lekarstwo na powyższe jest jedno - trzeba jechać w bok ![]() ![]() Szkoda tylko, że większość w takiej rozsypce... Po drodze lekki szok klimatyczny. Ogólnie w Walencji jest już chłodniej (czytaj 35 stopni zamiast 40). Ale nagle zjawiają się chmury. Deszczowe!!! Kondomy mamy, ale zostawione w mieszkaniu, bo z założenia miały być ewentualnie na podróż powrotną koło 15 września przez Niemcy i Polskę. A tu coś kapie na kask. I krótki rękawek. I krótkie spodenki. I klapeczki... Ale na szczęście przez jakieś 5 minut. Cartagena to dość stare miasto. Podoba mi się jej opis w przewodniku: Założona w 227 p.n.e. przez Fenicjan, II w p.n.e. opanowana przez Rzymian, od V w. n.e. Bizancjum, VI w zdobyta przez Wizygotów, w VIII w przez Arabów, od XIV w w końcu hiszpańska ![]() Katakumby wczesnochrześcijańskie: Rzymski amfiteatr, odkryty kilkanaście (!) lat temu. Był tak szczelnie zabudowany domami, że nic nie było widać... Amfiteatr jest największą atrakcją miasta i widać go z daleka. Jak widać na zdjęciu jest na górce. Prowadzi do niego mnóstwo schodów. No to idziemy. Jak już ledwo dyszymy na górze schodów, to okazuje się, że nie tędy droga. Wysoki płot. No to na dół i z lewej. Na górze to samo. Do cholery ciężkiej, w środku są ludzie. Jak tam wleźli ![]() ![]() ![]() ![]() Do tego fajny port, fajne knajpki (paella smakuje tylko w Hiszpanii, i to tylko tam, gdzie widać morze, z którego pochodzą jej składniki). Pomnik zmartwionego marynarza (tylko czym?) A samo miasto też klimatyczne, jako w Hiszpanii. Zdjęcie pod tytułem roboczym "Los Balcones" Z Cartageny wracamy wybrzeżem, zaliczając największą atrakcję turystyczno - przyrodniczą Walencji: Mar Menor, czyli lagunę oddzieloną od Morza dwoma mierzejami (coś jak Hel x 2). Fajne, tylko nic nie widać spoza 20to piętrowych hoteli... wrrrrr... Mierzeje tak wąskie, że mieszczą akurat drogę oraz 2 rzędy hoteli po bokach... Wieczór chcemy spędzić nad basenem, który "przynależy" do naszego apartamentowca. Całkiem spory, nawet popływać się da. Kocyk, piwo, książka pod pachę - idziemy. W wodzie jakieś 5-6 chłopa mocno podpite. I język też jakiś znajomy, a w szczególności słówka na "k" oraz "ch", Jakoś nie nabieramy ochoty na polsko-polską integrację, a w zasadzie lekko wstyd się nam robi, bo inni dyskretnie basen opuszczają. Na szczęście książka, którą czytam jest po niemiecku (na wszelki wypadek trzymam ją tak, żeby okładka była widoczna) i mogę się czuć bezpiecznie ![]() Niestety nie na długo, bo kiedy do moich uszu dochodzi pieśń "Falubaz pany", to nie mogę powstrzymać się od śmiechu i czas na ewakuację (a jesteśmy rodowitymi zielonogórzaninami...) Ostatnio edytowane przez jagna : 21.12.2010 o 22:33 |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 | |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
![]() Cytat:
Tak czy inaczej, odwiedź makro, tamże do nabycia: ośmiorniczki baby z dal pesca i krewetki oraz kalmary od abramczyka. Po rozmrożeniu nie poznasz, że to mrożone, a wiem co mówię chyba, bo więcej zjadam robali niż innego białka zwierzęcego. Do tego dobry ryż hiszpański arborio, czy włoski do risotto, prawdziwy szafran (najtaniej w marksie), fasolka/papryka z warzywniaka i nie ma się czego wstydzić. Robię regularnie i śmiem twierdzić, że to w Hiszpanii trudniej lepszą paelię trafić. |
|
![]() |
![]() |
#3 | |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 20 godz 7 min 10 s
|
![]() Cytat:
![]() Moja najlepsza paella była w knajpce przy Playa de Arena na Teneryfie. Na którą trzeba było czekać 45 min (podobno ze względu na żywe marinere ![]() I mimo usilnych starań ze zwierzątkami kupionymi w nas (fakt, że w Z.Górze ciężko liczyć na frykasy, które opisałeś powyżej, nawet w makro) mojej paelli daleko było do tej hiszpańskiej.... Ale może kucharka ze mnie kiepska... |
|
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Na kolejne mroźne wieczory - tym razem Bałkany i Grecja [Lipiec 2008] | jagna | Trochę dalej | 33 | 25.01.2011 22:33 |