|
|
|
|
#1 |
|
wondering soul
![]() Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 2,346
Motocykl: KTM 690 enduro, Sherco 300i
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 23 godz 11 min 8 s
|
Do tej pory trudno mi było cokolwiek napisać w tym wątku. Wypadek Iziego był dla mnie totalnym szokiem, niezrozumiałą, niesprawiedliwą, głupią i beznadziejną demonstracją sił losu, a może „Tego na Górze” – nie wiem. Nie byłam w stanie przyjąć do siebie tego co się stało, mimo że uwierzyć musiałam: w końcu byłam tam. 26 lipca i dni następujące po nim to najczarniejsze dni w moim życiu. Wam było trudno tutaj, a mi (choć na pewno mogę napisać „nam”), tam w Pamirze, w którym zawsze świeci słońce i jest pięknie, a przez te dni non stop padał deszcz, było szaro i smutno. Pożegnaliśmy Iziego w surowych, azjatyckich warunkach, wśród nie zawsze i nie do końca rozumiejących nas i naszą kulturę Tadżyków. Byliśmy trochę sami, w tym muzułmańskim świecie, choć Tadżycy starali się nam pomagać jak tylko potrafili.
Żegnając Iziego obiecałam mu (i sobie), że będę się starała pamiętać Go sprzed tego fatalnego 26 lipca: afro spływ tratwami na Dunajcu, trzy tygodnie kirgisko – tadżycko – afgańskiej eskapady, wszystkie wspólne rozmowy (zawsze wesołe), przekomarzania się, no i oczywiście jazdę na motocyklach po najpiękniejszych zakątkach świata. ![]() No i jeszcze kieszenie słynnej kurtki „69” zawsze wypchane cukierkami, na których widok, a nawet samo wspomnienie pojawiał się na twarzy Iziego ten słynny, szelmowski uśmiech. Sambor woli czekoladę, a Izi był fanem cukierków. Uzupełniali się naprawdę we wszystkim. Ile razy podczas tylko tej wyprawy padało pytanie: czy „Ci dwaj” to bracia? ![]() Jednego popołudnia nad Sonk Kul byliśmy całą „naszą trójką” w motocyklowym raju. Dlaczego Izi teraz jeździ tam sam ![]() Zupełnie jak małe dzieci „dzidowaliśmy” po górach dookoła jeziora. To miała być krótka przejażdżka na najbliższy szczyt. Jak już na niego dotarliśmy pojawił się następny, który chciał zdobyć Sambor, a potem następny, na który koniecznie chciał wjechać Izi… i tak przez kilka godzin. Uśmiechy nie schodziły nam z twarzy i przylepiły się do nas na dobre na następnych kilkanaście dni. ![]() Nie pokonały ich, a chyba nawet wzmocniły ani rwące afgańskie rzeki, ani głębokie, tadżyckie, czy kirgiskie błoto. ![]() Zawsze, i to dosłownie z uśmiechem, udawało się nam pokonać przeciwności losu. ![]() Pomagaliśmy sobie. Wszystko odbywało się intuicyjnie, bez zbędnego gadania: od odkopywania łopatą z wsysającego błota, przez „łapanie” motocykla, porywanego przez wartki prąd rzeki, do najcenniejszego przyjacielskiego słowa, czy po prostu poklepania po ramieniu. ![]() ![]() Tak było do 26 lipca. Ten dzień zabrał mi Przyjaciela, jedną z trzech osób, z którymi byłam na końcu świata i, z którymi mogłabym tam w każdej chwili, bez mrugnięcia okiem wrócić. Takiego pamiętam Iziego. Niech spoczywa w pokoju. Wyrazy współczucia dla całej Rodziny i Przyjaciół.
__________________
Ola Ostatnio edytowane przez Ola : 28.10.2010 o 17:34 |
|
|
|
|
|
#2 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,663
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 8 godz 16 min 47 s
|
We saw the sad news from Robert on your website. We (Claudia and Andreas Huelsmann) met in 2009 at the Pamir Highway. We are the two biker (BMW) with the yellow truck. Claudia and I where very shocked and we feel sorry. It was a short meating on the Highway, but we remember all of you very well. What happend to Robert brought back sad memories to us. We lost a very good friend in a motorcycle accident 2009, shortly before we started the trip. And we know how bad it is to lose a friend.
All the best to you Claudia and Andreas
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację. |
|
|
|
|
|
#3 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,663
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 8 godz 16 min 47 s
|
Wasyl podesłał mi link do jednego forum ze starszymi zdjęciami Iziego,
http://www.kmgryf.fora.pl/wazne-spra...-izi,1048.html Mycy napisał o nim tak: W wypadku motocyklowym zginął mój przyjaciel IZI... 26 lipca o 16.20 na 13 kilometrze drogi za Iszkaszimem w strone Langaru w Tadzikistanie przy granicy Afgańskiej. - byliśmy razem na "I Rajdzie Katyńskim" możliwe że niektórzy go kojarzą, bywał również u Nas na "No Cześkach". Był z Niego wspaniały człowiek, zawsze uśmiechnięty, służący pomocą, niezrównany podróżnik, motocyklista.. Myślę że zasłużył swoim życiem, żeby o Nim wspomnieć choć wirtualnie na naszym forum.... Nazywaliśmy go Africa bo był wierny zawsze jednemu motocyklowi - Africe Twin Hondy.... Przejechaliśmy razem pare kilometrów i wypiliśmy kilka butelek... Będzie go brakować ...... wielka szkoda że tacy ludzie odchodzą...... ![]() ![]() ![]() ![]() szczegóły: http://www.kmgryf.fora.pl/wazne-spra...-izi,1048.html
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację. Ostatnio edytowane przez sambor1965 : 21.11.2010 o 23:07 |
|
|
|