|
|
|
|
#1 |
|
Kierowca bombowca
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kraków
Posty: 2,570
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 19 godz 56 min 4 s
|
Jak Rumunia, to Rumunia - tak dla podkręcenia klimatu, rumuńska Dzika Bomba... (tak naprawdę to ja tu widzę 3 bomby, wszystkie dzikie jak cholera!).
__________________
AT RD07A, '98, HRC |
|
|
|
|
|
#2 | |
![]() Zarejestrowany: Jul 2009
Miasto: Szczecin
Posty: 3,006
Motocykl: CRF1100
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 12 godz 56 min 28 s
|
Cytat:
__________________
Super Lekkie Enduro (950 SE), do tego ROGAL i już jest fajnie..
|
|
|
|
|
|
|
#4 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DW
Posty: 4,495
Motocykl: Pyr pyr
Przebieg: dowolny
Galeria: Zdjęcia
Online: 5 miesiące 2 dni 19 godz 38 min 19 s
|
Czyta się doskonale. Zupełnie inne spojrzenie od kogoś dla, którego wiele rzeczy to "pierwszy raz".
Niezapomniane wrażenie. Dziękuję ![]() Pisz dalej. |
|
|
|
|
|
#5 |
![]() Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 1,144
Motocykl: oby złodziej kulasy połamał
Przebieg: :(
Online: 3 tygodni 1 dzień 18 godz 11 min 26 s
|
Się pozbierawszy ruszyliśmy nad jeziorko które musiało być gdzieś nieopodal. Kiedy wreszcie dotarliśmy oczom naszym ukazał się bezkres błękitnego oceanu. W zasadzie sadzawka, ale malownicza. Jeziorko w kształcie półksiężyca z trawiastym cyplem po środku. Na miejscu ławeczki, ślady po ognisku.
Czyli rzecz jasna popas i sesje zdjęciowe. Dla co wytrwalszych okazja do kąpieli. I sprawdzenia praw fizyki - temperatura wody na wysokości około 2 000 metrów nawet w okresie upałów jest... niska. Z kąpieli nic nie wyszło . Ile tam siedzieliśmy to cholera wie. W takich okolicznościach przyrody i tej no... niepowtarzalnej nie specjalnie nam się spieszyło. Aha - dodam, że jeziorko otoczone jest górami które dopełniają całości a z racji tego że jest na wzniesieniu, to oczywiście widok jest taki jakby stykało się z horyzontem. No po prostu piknie, piknie, piknie. Pojarali sobie, połazili i się pobyczyli to trzeba zjeżdżać i szukać dalszej drogi. W tym miejscu wyszła na jaw pewna tajemnica tracków zrobionych przez Śluzę. Otóż zgodnie z trackiem powinniśmy po jakichś 250 kilometrach szutrów dotrzeć do Budapesztu po drodze przejeżdżając wzdłuż szczytów. Gdzieś tak chyba w tym miejscu wyszło na jaw, że tracki to były robione na "linijkę" . W skrócie - ścieżka to była, ale widzieliśmy jak się tam trekkingowcy wspinają. Podjazdu dla dwóch kółek zasadniczo..... nie było. Przynajmniej nie tam gdzie byśmy chcieli . Chłopaki poczynili mały rekonesans i zapadła decyzja - spieprzamy stąd w drugą stronę. Czyli w kierunku Ukrainy. W czasie jednak kiedy my urządzaliśmy sobie popas na jeziorkiem na popas na połoninach wybrały się krowy. Wyjeżdżam zza zakrętu i widzę, że tam gdzie tylko chciałoby się przejechać stoi bydło. Oczywiście krowy to nie problem. Problemem była krowa na przedzie która po dokładniejszych oględzinach okazała się być bykiem. Stoi takie bydle i lampi się na mnie. Patrzę - młode jakieś bo takie małe, ale rogi konkretne. Przyglądam się uważniej - no fajfus jak nic. W sensie to na pewno nie krowa. I pytanie - jak zachowuje się byk jak widzi motocykl który chce wjechać mniej więcej w stado bądź co bądź jego krów? Sprawdzimy organoleptycznie. Jak coś to dzida i zobaczymy kto szybszy (przez myśl mi przeszło tylko że Lamborghini nie bez powodu ma chyba byka w logo). To ja długa i... nic. Krowy spieprzyły na boki, a byk ma zarówno mnie jak i chłopaków centralnie w poważaniu. I dobrze. Wróciliśmy do przełęczy i zjechaliśmy przeciwną szutrówką w kierunku wzniesień otaczających dolinę od wschodu. Jechało się naprawdę piknie, chociaż teren, przynajmniej jak dla mnie, był już troszkę trudniejszy. Podjazdy z luźnymi kamieniami powodowały że miałem miejscami trochę luźno w gaciach ale generalnie frajda była i chyba o to chodzi. Mądrzejszy o nauki z dnia poprzedniego - "po ch... hamujesz przodem na zjazdach !! ", zacząłem wykorzystywać spowalniacz tylni albo po prostu silnik co jak się okazało bardzo wiele ułatwiło. Nie śmiejcie się - dla mnie Maramuresz to nauka nauka i jeszcze raz nauka. Droga zaczęła się wić ku dołowi, ostatni przejazd przez las - po drodze spotkanie chłopaków z grupy lekkiej którzy jak się okazało wybrali tą samą trasę tylko w drugą stronę. Po drodze również stadko owiec które musieliśmy zaliczyć, w sensie przecisnąć się obok. Uroczo. Dojechaliśmy na dół i wtedy... awarii ciąg dalszy - Śluzie padła pompa paliwa. Chłopak sobie radzi to ja sobie przeleję wodę z butelki do camelbaga. Wtedy to też okazało się że mój pomysł żeby na wyprawę zamontować sobie na na miejscu pasażera komin nie był pomysłem który powtórze. Tani oxford poległ i wyrzygał zawartość (część zawartości) mojej torby gdzieś po drodze. No nic. Szybkie przepakowanie i można lecieć dalej. A dalej szutrówka-asfalt-płyty-kijowyasfalt-szutrówkazestrumyczkiemwzdłóż,żwir prosto do kamieniołomu. Serpentynami w górę wyżej i wyżej. Widoki jak z madmaxa - postapokaliptyczna pozostałość po całkiem sporym, w zasadzie ogromnym, kamieniołomie. Stromo jak diabli (w zasadzie urwiskowo) a pogoda zaczyna się pogarszać. Dotarliśmy tak wysoko jak mogliśmy, Mateusz na czuja postanowił zawalczyć z kolejnym podjazdem ale utknął po kilkudziesięciu metrach. Nie miało to większego sensu na klockach. Sesja zdjęciowa, fajeczek i spadamy. No i rozkmina - a może być tam zanocować jutro? Budynki pozostałości po kamieniołomie robiły piorunujace wrażenie. Sam beton bez szyb czy czegokolwiek i resztki urządzeń do wyrąbu skał. Byłoby na pewno ciekawie ale zapewnie byłoby również zajebiście zimno. Ponieważ zaczynało padać trzeba było rozpocząć kolejny etap walki o życie, a dla pozostałych chłopaków po prostu zrobić zjazd. W tym miejscu jakoś tak się rozdzieliliśmy że chłopaki wyrwali do przodu a mi się zostało z Tomkiem z tyłu. Na domiar złego przy wjeździe na asfalt porąbałem kierunku i pociągnąłem Tomka za sobą w przeciwną stronę niż zamierzaliśmy jechać - a zbieraliśmy się na żarełko do Borsy. Nadrobiliśmy kilka kilometrów ale w deszczu finalnie dogoniliśmy chłopaków którzy rozsiedli się w tej samej knajpie w której byliśmy dnia poprzedniego. Obiadek, fajeczek i krótka piłka - co dalej, bo nie ma pogody. No jak to co dalej - wbijamy na kemping do chłopaków, zostawiamy bambetle i dekujemy się do jutra. Zadekowanie się do jutra w praktyce zostało przemianowane - zostajemy do końca, ale to wyszło w praktyce.
__________________
------------------------------------------------------ XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX ------------------------------------------------------ |
|
|
|
|
|
#6 |
![]() Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: Poznań
Posty: 5,607
Motocykl: 690 Enduro
Online: 4 miesiące 2 tygodni 1 dzień 4 godz 36 min 34 s
|
Nad tym samym jeziorkiem te same byczki najwidoczniej spotkałem. Zostawiłem landrynę opodal, wszak "krówki" niewinne i błogość popasu naruszyć nie nada. Przeszlismy, podziwialiśmy ale aby wrócić - byczki trza było borówkami omijać. Pieszo robi większe wrażenie
__________________
"A jeśli nie znajde w swej głowie rozumu to paszport odnajde w szufladzie..." |
|
|
|
|
|
#7 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Bialystok I Akalice
Posty: 1,748
Motocykl: AT RD07a; XR600R
Online: 2 miesiące 1 tydzień 6 dni 3 godz 37 min 43 s
|
Nadrabiam fotami:
P1020025.jpg Ścieżka nad jezioro. Zaczynała się już coraz bardziej piesza, ale nie żeby nieprzejezdna.... P1020026.jpg ... tym bardziej nie wiem po co udałem się w poszukiwanie lepszej drogi. P1020027.jpg Ale reakcja tych co zostali - bezcenna. Popatrzcie na ich miny: "Łaaaaaał, jak ten Śluza zajebiście jeździ" hehe, się wieP1020029.jpg Afryki nie dadzą rady? P1020036.jpg Widoczki nas rozpieszczały... P1020047.jpg Mateusz strasznie się cieszył... P1020054.jpg Chłopcy zrzucili spocone odzienie. Co poniektórzy nawet zyskali bez spodni motocyklowych... P1000154.jpg Miejsce cudowne... P1000156.jpg P1000167.jpg To krzyż na połoninach na szlaku z Prislopu do Borsy. P1000168.jpg Ktoś jeszcze chce pomarudzić na temat moich tracków? P1000175.jpg Zamknięta kopalnia siarki P1000174.jpg Krzyczę, wołam, chodźcie, tu jest fajnie. "Nie, boimy się". Oczywiście żartuję. Robimy odwrót do Borsy P1020058.jpg Po drodze padła mi pompa. Uwielbiam jak oni wszyscy mi pomagają Krzysiek coś próbował, aczkolwiek śmiesznie mu to wychodziłoP1020062.jpg Nasza cabana w Borsie. Nie myślcie, że to jakiś full wypas. Zimą jest w nich naprawdę zimno ![]() P1000188.jpg .. a towarzystwo za ścianą było drętwe. Sawy się nawet dziwił czemu nie ma okna u niego w pokoju. Jakiś ich lokalny zwyczaj, że chowają swoich bliskich na własnych posesjach. Trochę ciężko potem taką nieruchomość sprzedać... Ostatnio edytowane przez sluza : 14.06.2014 o 01:45 |
|
|
|
|
|
#8 |
|
Asia
![]() Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,310
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 4 tygodni 3 godz 24 min 7 s
|
Świetne widoki nad tym jeziorkiem, muszę tam trafić
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally
|
|
|
|
|
|
#9 |
![]() Zarejestrowany: Jun 2012
Miasto: RZ/RBR
Posty: 362
Motocykl: RD07a
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 tygodni 6 dni 16 godz 36 min 5 s
|
I ja poprosze o namiary na jeziorko i wskazówki dojazdu ;-)
Edit Jeziorko odnalezione, tylko są dwa i na złosc oba z cypelkiem ;-) bardzo duze na południe od Borsy i mniejsze na południowy-wschód, które to bedzie? :-) Ostatnio edytowane przez Arkadius : 14.06.2014 o 21:14 |
|
|
|
|
|
#10 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Bialystok I Akalice
Posty: 1,748
Motocykl: AT RD07a; XR600R
Online: 2 miesiące 1 tydzień 6 dni 3 godz 37 min 43 s
|
patrz z przełęczy Prislop na południe
47°34'22.47"N 24°48'48.72"E |
|
|
|
![]() |
|
|
Podobne wątki
|
||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
| Maramuresz 24.05 - 30.05 | Evvil | Umawianie i propozycje wyjazdów | 149 | 15.05.2014 22:44 |
| Maramuresz | Evvil | Umawianie i propozycje wyjazdów | 144 | 08.02.2014 12:21 |
| Maramuresz - 100 kilometrów offu solo [Sierpień 2011] | bukowski | Trochę dalej | 21 | 08.01.2014 14:15 |