Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23.02.2015, 15:48   #1
Cynciu
 
Cynciu's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 50 s
Domyślnie

Dziś naszym pierwszym celem jest jezioro SEVAN położone 1900 metrów nad poziomem morza. Spory zbiornik o obwodzie 260km. Chcemy dotrzeć do miasta o tej samej nazwie i słynnego klasztoru położonego na cyplu wychodzącym na jezioro. Do jeziora pomykamy asfaltami. (oczywiście nie wszyscy) Nudno nie jest. Droga choć równa, wije się jak świński ogon. Dość szybko docieramy do Sevan i wjeżdżamy na cypel, na którego szczycie widać słynny klasztor Sevanavank. Miejsce bardzo turystyczne, mrowie ludzi, a do klasztoru trzeba dreptać jeszcze niezły kawałek na piechotę. Nie uśmiecha nam się wspinaczka w rynsztunku motocyklowym, przy blisko 40stC, i tłumie luda. Zgodnie oświadczamy, że odpuszczamy. Wystarczy widok z dołu.





Zawijamy na wschód I objeżdżamy kawałek jeziora. Tu znów się rozdzielamy. Ja chcę pozwiedzać, katy chcą się pobrudzić. Odbijamy od jeziora i pięknymi bocznymi dróżkami kierujemy się do Gosh.



Po drodze kilkakrotnie mijamy stare chaczkary. To typowo ormiańskie zabytki z których pierwsze pochodzą z IV wieku.





Bardzo młoda Ormianka.






W końcu docieramy do Gosh I XIII wiecznego klasztoru Goshavank który chciałem zobaczyć. Tu jest zdecydowanie mniej tłoczno. Kupujemy tutaj też trochę ręcznie robionych pamiątek i prezentów które pojadą z nami do polski.













Pod klasztorem jest knajpka gdzie pijemy kawę I jedziemy na poszukiwanie drugiej części ekipy.
Juto moja trasa ma się ciągnąć wzdłuż granicy z Azerbejdżanem. Budu strielat ili niet? Pasmatrim.
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.02.2015, 15:15   #2
calgon
 
calgon's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
calgon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
Domyślnie

Kurczę już mnie stopa przestaje boleć jak na to patrzę!
__________________
Agent 0,7
calgon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.02.2015, 15:41   #3
Lukasz
 
Lukasz's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Bydgoszcz
Posty: 193
Motocykl: RD07
Lukasz jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 2 min 25 s
Domyślnie

Świetna robota, Cynciu. Dawaj dalej!
Lukasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.02.2015, 20:51   #4
Cynciu
 
Cynciu's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 50 s
Domyślnie

Dzięki, że czytacie. Jedziem dalej.


Dziś jedziemy całą grupą. Nie rozdzielamy się. W końcu mamy jechać wytyczoną trasą wzdłuż granicy z Azerbejdżanem, a tam ponoć bandyty strielaju. Gonimy więc asfaltem w stronę granicy, po wytyczonej ścieżce.



Drogi ubywa, życie wokół toczy się normalnie chociaż wiosek jakby mniej. Gdy docieramy w bezpośrednią bliskość pasa granicznego, moja trasa wskazuje zjazd z asfaltu w dróżkę biegnącą przy samej granicy. Ruszam z dwoma kolegami polną drogą na zwiad. Trzeba luknąć co jest dalej. Nie jesteśmy pewni jak to dalej wygląda.
Po kilkuset metrach na brzegu drogi widzimy poprzewracane wraki samochodów. Są pełne dziur, niektóre są po kulach. Jestem lekko zdeprymowany ale jeszcze chcę zajrzeć dalej. Jadę. Dojeżdżam do rozwidlenia i staję. Z prawej widzę zasieki z drutu kolczastego, droga w lewo biegnie wzdłuż granicy, zgodnie z moim grafikiem.
To chyba nie był dobry pomysł aby tu się pchać, choć w sumie wszystko wygląda dobrze. Cisza, spokój, nie widać żywego ducha.
W tym momencie widzę Andriu który miał czekać na nas przy asfalcie. Pędzi w naszą stronę jak wicher. Dojeżdża do nas, zawraca i niemal nie zwalniając. Spod kasku słyszę:
- Zawracajcie i spierdalamy.
- co jest?
- potem Ci powiem.
Nie dyskutuję dalej. Chwilę później jesteśmy przy asfalcie z resztą grupy.
- Gdy tylko odjechaliście, zatrzymał się przy nas pierwszy nadjeżdżający samochód. Gość otwarł okno i wrzasną „ Tam nie nada”. W tym samym momencie złożył ręce jakby trzymał karabin snajperski. „Trach! Tam nie nada”. Po tym odjechał. Po chwili podjechał drugi samochód i sytuacja powtarza się. Wówczas ruszyłem za wami aby was zawrócić.
- Ok. Spróbujmy to objechać.

Samochodowe stanowiska strzelnicze. To pewnie tu nasz znajomy od ubezpieczeń spędza urlop.


Za tym zakrętem były zasieki pasa granicznego. Tam nie było czasu na fotki. Tam był stres.


Ruszamy lecimy dalej asfaltem szukając innych ścieżek. Droga znów zaczyna się wić.

Szparag


Tam jest dróżka, ale lepiej tam nie być. Za blisko granicy.


Ale fajnie jest


Nagle droga na wprost jest jakby lekko zamknięta. Jest co prawda odbicie w lewo ale my chcieliśmy tam. Stajemy na naradę. Zignorować i jechać czy znów objeżdżać. Podjeżdża osobówka jadąca z naprzeciwka. Gość już z daleka macha rękami.
- Tam nie nada, strielaju. Wyciąga rękę, tym razem z gestem jakby ściskał kolta, BAM! Nie nada, Jedźcie w lewo.
- Ok dziękujemy.
Żartów kurna nie ma. Postanawiamy nie szukać już w tej okolicy dróżek. Drogi asfaltowe są oznaczone - kuda nie nada. Dróżki raczej nie. Lepiej nie kusić losu. Jedziemy jak bozia przykazała, asfaltem, nie lekceważąc takich blokad.

Zablokowana droga


Gonimy dalej asfaltem


Raz lepszym, raz gorszym.


Mila i Szparag


Ostatni Ormianin z polskim mentosem.


Dla wyjaśnienia. Nie mam zamiaru nikogo zniechęcać do odwiedzania Armenii. To piękny i w pełni bezpieczny kraj. Ludzie przesympatyczni choć biedni. Są jednak miejsca w które lepiej nie wjeżdżać. Miejscowi jak widzieliście byli bardzo pomocni informując nieroztropnych Polaków co nie nada. Nikt nie przejechał obojętnie. Jedźta bo warto.

Wjeżdżamy nazad do Gruzji, jest bardzo ciepło.


Tu już można jeździć wszędzie. Pełna wolność. (Tak mi się zdwało)
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04.03.2015, 19:21   #5
igi
Ciśnienie rośnie ;)
 
igi's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2012
Miasto: Opole
Posty: 636
Motocykl: RD07a była... :(
Przebieg: 58000
Galeria: Zdjęcia
igi jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 13 godz 4 min 28 s
Domyślnie

Cynciu! Cynciu! ....... I wszyscy razem!
__________________
Lepiej przeżyć małą przygodę, niż siedziec w domu i czytać o dużej.
igi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04.03.2015, 20:09   #6
Cynciu
 
Cynciu's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 50 s
Domyślnie

Dzięki, dzięki.

Ścieżka którą jechaliśmy wygląda tak:

Nie wierzcie w te trzy godziny

Ta droga na lewo od mojej trasy to Gruzińska Droga Wojenna.
Drugiej ścieżki na googlu nie da się wytyczyć. Jest jednak na mapach papierowych. Zaznaczona przerywaną linią czerwoną (alternatywę zaznaczyłem czeronym paskiem). Jest opisana jako droga okresowa lub sezonowa. Tak na prawdę to tak lubiane "krowie ścieżki". Dojeżdża się do Omalo i dalej do Akhmety.

__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04.03.2015, 21:37   #7
Cynciu
 
Cynciu's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 50 s
Domyślnie

Lecim dalej.

Wpakowaliśmy się do czegoś w rodzaju agroturystyki. Domek właściciele odstąpili turystom, sami ulokowali się w szopie. Prócz nas w domku była jeszcze para włóczykijów którzy dojechali tam dwa dni wcześniej terenówką. Knajpy żadnej w okolicy nie ma, w sklepiku tylko ciastka i zapojka. Gospodyni jednak widząc naszą mizerotę zaprasza nas do szopy na kolację. Gospodarz kończył właśnie ze swoim znajomym butelkę czaczy więc widząc nas, zaczął od podania kieliszków. Co za wyborny smak, po całym dniu jazdy. Bajka. Po drugim sznapsie gospodyni podała „pomidorcy, ogórcy”, chleb i kawę. Po chwili wjechały odsmażane kartofelki i mleko. Ależ mi to smakowało! Po kolejnej kolejce i zaczęła się żywa konwersacja i kolejne kolejki. Byłem bardzo ukontentowany.

Rankiem poszedłem grzecznie do gospodyni pożegnać się jak kulturalny Polak. Powitała mnie uśmiechem. Kilka słów pożegnania i widząc wszechobecną biedę życzę:
- i zdrowia, i szczęścia, i.. pieniędzy.
Tu jej uśmiech spadł z twarzy. Spojrzała na mnie surowo.
- pieniędzy to nam nie trzeba. To Wam, turystom są potrzebne. Nam nie tzeba, zdrowia i szczęścia wystarczy.
Jak by mnie ktoś w morde strzelił. Głupi ja, głupi.
Nie zwlekając pożyczyłem jeszcze raz zdrowia, szczęścia i uśmiech na jej twarz powrócił.
To zderzenie (tak, zderzenie nie zdarzenie) z tutejszą rzeczywistością i mentalnością daje do myślenia. Gonitwa nasza za wyimaginowanymi potrzebami, marzeniami wykreowanymi przez innych jest kurwa bez sensu. Całkiem bez sensu.

Jak wspomniałem, ekipa szparaga tego dnia nie dojechała do nas. Zatrzymała ich burza która nas tylko lekko zmoczyła. Ruszamy tą samą trasą z powrotem. Nie żałuję. Ta sama droga od drugiej mańki wygląda zupełnie inaczej. Tym bardziej, że dziś jedziemy w pełnym słońcu


Czyż trampek nie jest piękny?


Ania też jest zadowolona


Pozwalam sobie odkręcić nieco. Pogoda i droga zachęca. Winkle same wjeżdżają pod koła. Góra, dół, w lewo, w prawo i w pewnym momencie orientuję się, że jadę sam. Dobry moment na postój i fajkę. Po drugiej fajce jestem dalej sam i zaczynam się niepokoić. Wracał bym ale jadę na oparach a do stacji jeszcze daleko. Po kolejnych 10 minutach, wracam. Okazało się, że mila złapała kapcia i już kończą klejenie. Kamień z serca.


Po kilku dalszych kilometrach cosik zaczyna nagle okrutnie łomotać w moim motocyklu. Gaszę silnik i staję. Po krótkich oględzinach okazuje się, że kamień ściął śrubę zabezpieczającą oś centralki. Sprężyna pękła, ośka wysunęła się i centralka opadła łomocąc i klekocąc. Zdemontowałem oś i włożyłem ją do tankbagu. (piszę o tym, bo będzie z nią jeszcze przygoda). Centralka ląduje pod pająkiem na bagażu. Jestem zadowolony bo zwiększyłem prześwit. Teraz to mogę zapylać.
Nadal jest pięknie.


To ja :grin:


Mostek


Tego dnia dojeżdżamy do Gori. Generalnie nie polecam. Noclegi drogie, miasto takie sobie. Muzeum Stalina odpuszczamy. Znajdujemy nocleg i lokujemy się na browarki. Do stolika obok instalują się motocykliści z Rosji. Zamawiają butelkę domowego wina. 25 litrową butelkę! Oczywista po pięciu minutach wszyscy siedzimy przy jednym stoliku, przyłączając się do ich buteleczki. Ten wieczór był dość długi.
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04.03.2015, 22:19   #8
Mirmil
 
Mirmil's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: mielec
Posty: 1,683
Motocykl: pilnie sprzedam
Mirmil jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 5 godz 6 min 7 s
Domyślnie



Cytat:
Drugiej ścieżki na googlu nie da się wytyczyć. Jest jednak na mapach papierowych. Zaznaczona przerywaną linią czerwoną (alternatywę zaznaczyłem czeronym paskiem). Jest opisana jako droga okresowa lub sezonowa. Tak na prawdę to tak lubiane "krowie ścieżki". Dojeżdża się do Omalo i dalej do Akhmety.
Druga sciezka to wlasnie sciezka
Nie do przejechania na motocyklu
Krow tam tez nie ma, bo za wysoko(same kamienie)
Sciezka trekingowa, jak w Tarrach.

Sciezka ktora narysowales na czerono prowadzi do Omalo,ale to nie TO OMALO, ktore jest najwiesza wioska w Tusheti, tylko Omalo w dolinie rzeki Alazani, do ktorego dojezdza sie asfaltem

BTW
Bardzo fajna relacja, milo sie wraca wspomnienami do tamtych miejsc.
Pisz dalej,super sie czyta
__________________
niejedna przestrzen jeszcze moj uslyszy glos
super miejsce i cudowni ludzie www.misja-kamerun.pl
Mirmil jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.03.2015, 15:24   #9
sowizdrzal
Turysta DualSport
 
sowizdrzal's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chorzów
Posty: 584
Motocykl: KTM 1200 6T
Galeria: Zdjęcia
sowizdrzal is an unknown quantity at this point
Online: 2 tygodni 2 dni 4 godz 17 min 43 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Mirmil Zobacz post
...
Sciezka ktora narysowales na czerono prowadzi do Omalo,ale to nie TO OMALO, ktore jest najwiesza wioska
w Tusheti, tylko Omalo w dolinie rzeki Alazani, do ktorego dojezdza sie asfaltem
A orientujesz się może, czy z Shatili do TEGO OMALO można przebić się motkiem?
Albo przynajmniej spróbować z jakąś szansą na powodzenie?

Cytat:
Napisał Cynciu Zobacz post
Nie zwlekając pożyczyłem jeszcze raz zdrowia, szczęścia i uśmiech na jej twarz powrócił.
To zderzenie (tak, zderzenie nie zdarzenie) z tutejszą rzeczywistością i mentalnością daje do myślenia.
Gonitwa nasza za wyimaginowanymi potrzebami, marzeniami wykreowanymi przez innych jest kurwa bez sensu. Całkiem bez sensu.


No i dzięki za ścieżkę
__________________
Sowizdrzał
KTM 750 6T
Nie wierz, nie bój się, nie proś!

Ostatnio edytowane przez sowizdrzal : 05.03.2015 o 15:28
sowizdrzal jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.03.2015, 18:38   #10
Cynciu
 
Cynciu's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 50 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Mirmil Zobacz post
Druga sciezka to wlasnie sciezka
Nie do przejechania na motocyklu
Krow tam tez nie ma, bo za wysoko(same kamienie)
Sciezka trekingowa, jak w Tarrach.
No tam właśnie jechał Szparag ze swoją ekipą.

Cytat:
Napisał Elwood Zobacz post
Dla takich chwil, warto żyć!
Prawda. Sama prawda

Olecki, Rychu - dziękuję

Cytat:
Napisał sowizdrzal Zobacz post
A orientujesz się może, czy z Shatili do TEGO OMALO można przebić się motkiem?
Albo przynajmniej spróbować z jakąś szansą na powodzenie?




No i dzięki za ścieżkę
No jeszcze mnie Mirmił pojedzie

Drogi w sensie drogi nie ma. Z tymi ścieżkami to jest tak: Jak bym miał lekkie moto, zapas czasowy (brak napinki), i odrobinę umiejętności + partner, to bym pojechał. Dla samej, czystej, i niezdrowej ciekawości. Takie trasy są najpiękniejsze. Potrzebne jest jeszcze takie dziwne połączenie odwagi i zdrowego rozsądku.

Taka droga powinna być indywidualną i przemyślaną decyzją.

To wszystko co mam w tej kwestii
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
4 miesiace na Zakaukaziu( Gruzja, Armenia, Karabach) Mirmil Trochę dalej 10 12.02.2015 21:32
Koniec lipca 2014...Gruzja, Armenia, może Irak... olecki79 Umawianie i propozycje wyjazdów 6 09.07.2014 11:12
Gruzja i Armenia 18/06 do 13/07. Jaca GDA Umawianie i propozycje wyjazdów 29 20.05.2014 16:24
ubezpieczenie OC - Armenia, Azerbejdżan, Gruzja Miszel Kwestie różne, ale podróżne. 2 05.07.2013 18:49


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:19.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.