|
![]() |
#1 |
![]() |
![]()
Zimnik jest to droga terenowa, utrzymywana w stanie przejezdności zimą. Latem droga zostaje w stanie naturalnym. My na tym odcinku większych problemów nie mieliśmy, ale kiedy taki zimnik przebiega przez tereny bagienne, lub przecina rzeki, wtedy latem jest nieprzejezdny.
Dlatego lokalesi mówią, że " дёд мароз прийдёт и дарогу пастроит " |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,181
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 7 godz 48 min 58 s
|
![]()
Coraz bardziej dziko, coraz ciekawiej
![]()
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kamieniec Wrocławski
Posty: 3,133
Motocykl: XT660Z-konik garbusek
Przebieg: Ł
![]() Online: 4 miesiące 3 tygodni 6 dni 19 godz 21 min 36 s
|
![]()
Napisze tak :
lubię "odpuścić" parę odcinków relacji żeby później napawać się tekstem i fotami ![]() Henry,jakimi kartami Płacisz bezproblemowo na stacjach a z którymi są problemy ? Dobrze się czyta,Krokodyla Przywieźliście do Polszy ? ![]()
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743 Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin...... ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 | |
![]() |
![]() Cytat:
Mam tylko jedną kartę, więc o innych nic nie mogę powiedzieć. Ja mam MasterCard. Najmniej problemów, a właściwie, żadnych problemów nie ma na stacjach Lukoila. Oczywiście nie mogłem przepuścić takiej okazji. Przywiozłem kilka egzemplarzy, a najstarszy z 1965 roku. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() |
![]()
Dzień 11
25 lipca 2017 Wtorek Dzisiaj będzie krótko, bardzo krótko, bo z dzisiejszego dnia, niewiele pamiętam. Rano, rozwiesiliśmy z Dafikiem wilgotny namiot do wyschnięcia, a temperatura na zewnątrz około 30 stopni, gorąco i na niebie ani jednej chmurki. Potem zjedliśmy śniadanie składające się z pasty zrobionej z sera, jajek i czosnku. Do tego chleb i herbata, a potem to już przyjechał Siergiej … Сергей ( Серёжа ) jest właścicielem tego obiektu, w którym mieści się hotel i baza firmy która wykonuje linie energetyczne dla firm zajmujących się poszukiwaniem ropy i gazu na tym terenie. Najlepiej płaci Gazprom. W firmie Siergieja pracują Rosjanie, Ukraińcy, Gruzini, a także ludzie o skośnym spojrzeniu z południowo-wschodnich republik postsowieckich. Siergiej jest synem Neli, pani która nas przyjmowała, która robi nam posiłki i praktycznie prowadzi bazę i hotel Siergieja. Nela jest Ukrainką z Odessy, a Siergiej jest Rosjaninem (załatwił ruskie obywatelstwo, co jak mówił, nie było łatwe) Siergiej zaprasza nas do biura, a jednego ze swoich ludzi wysyła do sklepu po artykuły pierwszej potrzeby … no i się zaczyna … jedna flaszka, druga flaszka kurde bele… przynosimy swoje Żubrówki … Siergiej prosi do nas Marinę, która pracuje u niego w sklepie z elektroniką i jakimiś drobiazgami. Paliaki prijechali, musi się z nami napić. Ktokolwiek przechodził korytarzem, chciał czy nie, musiał się z nami napić. No ale … ile można ? Można dużo … i trzeba. Fajną robotę mają, szef woła swoich pracowników i polewa, a co tam, robota poczeka. Dafik od razu wpadł Siergiejowi w oko … nasz chłop, możesz u nas zostać. Dafik spodobał się też Saszy, córce Mariny, nie odstępowała go na krok. Trzecia flaszka … czwarta flaszka kurde bele …......... ileee mozzna ... Budzimy się przed wieczorem, przed naszym wieczorem, bo tam wielkiej różnicy nie widać. Nela zaprasza nas na kolację, a po chwili zjawia się, a jakże, Серёжа i … ja pierniczę znowu będziemy świętować … W końcu, udaje mi się powiedzieć, po co tu przyjechaliśmy, to znaczy, że chcemy dojechać do Workuty. Do Workuty ? Wy oszaleli ? Tam nie da się dojechać latem, tam nie ma drogi. Tego się spodziewałem. To jak można się TAM dostać ? Na kołach tylko zimą „zimnikiem”, teraz tylko pociągiem, albo samolotem. Miejscowi mówią, że do Peczory jest ciężko, a dalej to tylko śmierć. Co robić ? Jechać i ryzykować ? A jeśli pojedziemy, wbijemy się kilkadziesiąt, może kilkaset kilometrów w tajgę i przyjdą deszcze i odetną nam odwrót ? Poza tym, jest nas tylko dwóch, to stanowczo za małe siły na przebijanie się przez mokradła i większe rzeki. To nie jakieś tam sto kilometrów polskich bezdroży, to czterysta czterdzieści kilometrów niczego. Ok. nie będziemy ryzykować, ale do Workuty musimy dotrzeć. Najprościej pociągiem. Marina szuka w internecie. Jest kilka pociągów, my wybieramy kurs o 01.57 z Korzwy, rano będziemy w Workucie. Siergiej szuka kogoś, kto jest najmniej pijany, żeby zawiózł mnie na stację, po bilety. Najmniej pijany, najbardziej trzeżwy, albo najtwardszą głowę ma Wania z Mołdawii i to z nim jadę Nivą na dworzec. Bilety kupione ( 1800 Rub./os. w kuszetce ) wracamy na bazę, a tam czeka na nas prezent. Nela daje nam trzy suszone ryby, ofiarowane przez któregoś z pracowników, ale nie wiemy kto to był. Mają charakterystyczny zapach, a jedna z nich wisi sobie teraz w moim gabinecie. Pytam Siergieja o możliwość powrotu rzeką z Peczory do Wuktyłu. Siergiej dzwoni do swojego kuma Saszy, który jest kapitanem na promie i okazuje się, że ze względu na niski stan wody, wstrzymana jest żegluga na rzece Peczora. Nigdzie nie popłyniemy. W takim razie, co zrobi Misza, który wraca z rodziną samochodem z Kazania i chciał płynąć promem z Wuktyłu do Usinska ? Czy wiedział, że promy nie kursują ? Na dzisiaj wrażeń wystarczy. Nela zamawia nam taxi, a my idziemy do supermarketu kupić co nieco i wracamy do pokoju odpocząć przed podróżą. Dystans 0.0 km. Temperatura do 30 oC. |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,896
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
![]() Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 17 godz 51 min 23 s
|
![]()
Ja zaczne czytac w nadtepny weekend. Ale zdjecia daja obraz klimatu.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() |
![]()
Dzień 12
26 sierpnia 2017 Środa Nie było zbyt dużo czasu na sen i odpoczynek, bo telefon budzi nas o 0.00. Wszystko mamy spakowane, wystarczy się ubrać i wychodzimy przed hotel. Jest ciepło, niezwykle ciepło i niezwykle widno jak na północ. Czekamy kilkanaście minut na taksówkę, a w tym czasie opędzamy się intensywnie od atakujących i bardzo natrętnych (tym razem) meszek. Może to dziwne, ale za dnia ich nie było. Możliwe, że nie lubią wysokich temperatur. Dwadzieścia minut po północy podjeżdża taksówka i za 110 Rubli jedziemy na dworzec. Z początku, na peronie jesteśmy sami, ale po kilkunastu minutach, pojawiają się inni ludzie którzy tak jak my, będą jechać do, lub w kierunku Workuty. Pociąg podjeżdża punktualnie, a że na dworcu w Korzwie stoi krótko, w pośpiechu szukamy naszego wagonu i pakujemy się do środka. Pani konduktor prowadzi nas do naszego przedziału w którym będziemy podróżować sami, więc mamy pełen luz i komfort. Po chwili przynosi świeżą pościel i oczywiście oferuje firmową herbatkę w szklankach z dużymi, metalowymi uchwytami. No to jedziemy … i przy tej okazji, nawiedziła mnie pewna refleksja. Z moich wspomnień i wyliczeń wynika, że ostatnio w pociągu siedziałem (to znaczy stałem) 40 lat temu, kiedy to w 1977,wracałem z woja do domu. W wojsku służyłem w dalekim Świnoujściu, a moja podróż odbywała się na trasie Świnoujście – Szczecin Dąbie. Tam przesiadka do pociągu Szczecin – Lublin, a ja wysiadałem w Łodzi. Jednak, w „tamtych” czasach, w „tamtym” świecie wszystko było inne i żyło się inaczej. Pociąg ze Szczecina do Lublina, w Szczecin Dąbiu jakimś cudem już był napełniony do granic możliwości i miejsce siedzące w przedziale było tylko marzeniem. Czasem, można było przykucnąć na rozkładanym siodełku na korytarzu, ale najczęściej cała podróż odbywała się na stojąco, 450 kilometrów na stojąco, aż do Łodzi. I tak było zawsze, przez trzy lata służby. Ludzie, jak my żeśmy kużwa wtedy żyli !!! A teraz cały przedział nasz i można się zrelaksować. Trochę drzemki, a potem obserwacja krajobrazu za oknem, którego oczywiście, nie można otworzyć, ani nawet uchylić. Wiemy, że drogi jako takiej nie ma, ale odcinki, fragmenty dróg gruntowych są widoczne. Najczęściej są one w okolicach miejscowości leżących wzdłuż torów, lub przy firmach działających na tym terenie. Poza tym: tajga, rzeki, strumyki, mokradła. Pociąg zatrzymuje się na każdej stacji. Ludzie wysiadają, wyładowują jakieś ładunki, worki, pudła, paczki. Na niektórych stacjach wysiadają całe grupy mężczyzn na których czekają firmowe samochody. Za miejscowością Kyk Szor, zaczyna się tundra. Jun Jaga, a o 12.39 wjeżdżamy na dworzec w Workucie. No dobra, rozumiem, że Workutę mamy zaliczoną i od teraz możemy myśleć o powrocie. Na dwóch kołach się nie da, to chociaż pociągiem. Na szybko, na chwilę, ale jesteśmy w Workucie, czyli dotarliśmy do celu. Urra … urra … urra … no przynajmniej mamy kawałek satysfakcji. Kawałek, bo czuję i wiem, że pełna satysfakcja będzie wtedy, kiedy ktoś dotrze TAM normalnie, czyli na dwóch kołach. Tymczasem organizuję powrót do Korzwy i najlepiej odpowiada nam wyjazd z Workuty o 19.05, tak żeby w Korzwie być rano. Bilety załatwione, możemy iść obejrzeć miasto. Na początek jemy posiłek w barze obok dworca, a następnie wsiadamy do marszrutki i jedziemy kilka kilometrów w głąb miasta. Tak w ogóle, to dworzec kolejowy znajduje się na zachodnich obrzeżach miasta i do centrum trzeba jechać, albo iść kilka kilometrów. Mówię centrum, ale jak to w postsowieckich miastach bywa, tam nie ma żadnego centrum. Jakaś ulica ważniejsza od innych, albo prospekt najpewniej Lenina i to jest niby centrum. Jedziemy tą marszrutką, jedziemy i wszędzie tak samo. Ponure bloki, szaro-bure budynki podobne do siebie, nic ciekawego. Całość robi przygnębiające wrażenie. Może tylko na nas, bo miejscowi mają to na co dzień, nie znają innego życia i dla nich taka rzeczywistość jest całkiem normalna. W końcu wysiadamy z marszrutki i na nogach wracamy w kierunku dworca. Czy tutaj znajduje cię centrum Workuty ? A to miejsce symboliczne dla Workuty, 67 równoleżnik. Ile trzeba przeżyć, żeby tu dotrzeć ? Przed 19.00 jesteśmy na dworcu. Tym razem nie będziemy podróżować sami, bo w przedziale mamy towarzysza podróży. Widziałem go na dworcu, kiedy kupowałem bilety i już wtedy nie był trzeżwy. Towarzysz mówi nam o sobie, że on jest „ruski” i ma na imię Denis. Denis … i to ruski ![]() No dobra … trudno. Denis od razu wyciąga wojskową manierkę i … no, a jakże inaczej … polewa samogonem. Dafik nie pije … dziwne, Dafik nie pije ![]() Denis jest inżynierem hutnikiem z Kirowa, a w Workucie załatwiał sprawę reklamacji ich wyrobów w którejś z kopalni. Denis jest synem lekarza i wnukiem lotnika z wojny ojczyżnianej, który strącił w walkach 12 niemieckich samolotów. I tak w ogóle … to czemu my jego nie lubimy, czemu nie lubimy ruskich ? Jak to ... ciebie, Denisa lubimy … wódkę pijemy … ciebie lubimy … ale ruskich za co mamy lubić ? D - No jak to, przecież ruskie Hitlera ubili !!! Ja - Hitlera i przy okazji milion Polaków. D - Katyń ? Ja - Katyń też. D - A ilu ruskich zginęło w obozach w 20 roku ? Ja - A co oni robili w Polsce, po co przyszli do Polski ? Cisza … D - No to się napijmy … No i tak w kółko, gdzieś tak przez sto kilometrów … a ja przecież nie mam mocnej głowy. Muszę się trzymać … to przecież sprawa międzynarodowa … W końcu, Denis pyta dokąd jedziemy. Do Korzwy, mówię. Denis wyszedł z przedziału. Wraca po pewnym czasie z informacją, że sprawa jest załatwiona, możemy spać spokojnie, bo konduktorka obudzi nas w odpowiednim czasie. Dzięki Denis … Trudno się śpi w kołyszącym się i turkoczącym wagonie, kiedy na dodatek jest widno jak w dzień. O 4.24 jesteśmy w Peczorze, a po kolejnych trzydziestu minutach w Korzwie. Żegnamy się z Denisem, całkiem w przyjacielskich nastrojach. Pora jest mocno wczesna, ale przed dworcem stoi kilka samochodów, bo ktoś kogoś przywiózł na pociąg. Podchodzę do pana w Nivie i … a jakże, za100 Rubli zawiezie nas pod hotel. Po drodze dowiadujemy się, że pan Anton, ma ciotkę w Szczecinie i nawet raz u niej był. Fajnie. Hotel jeszcze śpi, ale po chwili ktoś nam otwiera drzwi i wreszcie, po dwóch nieprzespanych nocach, możemy udać się na spoczynek. |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
![]() |
![]()
Jak ja lubię takie przygody
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kamieniec Wrocławski
Posty: 3,133
Motocykl: XT660Z-konik garbusek
Przebieg: Ł
![]() Online: 4 miesiące 3 tygodni 6 dni 19 godz 21 min 36 s
|
![]()
Dobre
![]()
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743 Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin...... ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Tukan 2017 | karol1989 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 86 | 13.07.2017 08:28 |
Bałkany 30.07.2017 - 12.08.2017 | giennios | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 23.06.2017 12:58 |
Iran trip 2017 - start 12.05.2017. | Emek | Przygotowania do wyjazdów | 137 | 14.06.2017 15:13 |
Enduro Pohulanka 29.04.2017 - 01.05.2017 | wojtekm72 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 53 | 28.05.2017 21:49 |