![]() |
|
Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj... |
![]() |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 610
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 1 tydzień 11 godz 36 min 24 s
|
![]()
Dziecko w górach...
Mam sporo rozterek, te mnożą się jak króliki. Skąd się w ogóle te rozterki biorą? Chodzi mi o same zjawisko. Wystarczy, by jakaś organizacja/siła sprawcza miała możliwość modelowania nam życia na swój obraz i porządek. ktoś powie: kościół, drugi: pruska szkoła, trzeci: swoje, kolejny: swoje. Wcześniej wspomniałem, że mój komfort cieplny, to 17st. Jeszcze kilka lat temu, było to 15st. Człowiek się starzeje, mniej rusza ale dalej kąpie się w zimnej wodzie, bo tak się nauczył 40 lat temu i trwa w zimnych kąpielach. Problem zaczyna się wtedy, kiedy taki Eskimos (jak ja) będzie prawił murzynowi, jak ten ma się zachowywać wczas upałów lub... odwrotnie. Każdy komfort ma swoje granice. Możesz nie dogrzewać chaty, możesz/będziesz miał grzyba. Możesz przegrzewać - może/będziesz chorował. Konfiguracji jest wiele. Najgorszy przypadek jest jednak wtedy, kiedy w imię swojego, partykularnego interesu ja będę robił wiele, by dbać o swój komfort czyimś kosztem. Nie licząc się przy tym ze społecznymi skutkami. Przykładów z historii tyle, że głowa boli i co...? Nagle w moim życiu pojawia się organizacja i mówi mi: twój komfort od dzisiaj to 22st. Wtedy cała planeta będzie zdrowa. Ja się więc pytam: cała? A w ogóle, to uczono mnie, że komfort jest zmienny, zależny od wielu okoliczności. - Uwierz mi, że tak będzie dla ciebie lepiej... Lepiej uwierz. Ta sama organizacja, klika lat później znowu do mnie przychodzi i podnosi mi komfort do 24st. - Znowu mam uwierzyć. Wszyscy wokoło wierzą, to i ja... muszę. Problem w tym, że ja nie uwierzyłem. Słowo obcego bez weryfikacji nie jest dla mnie drogowskazem. Co mi po drogowskazie, kiedy nie ma drogi a przed nami manowce? Dzisiaj za ten komfort, dopłacam 50% tylko po to, by na rachunku mieć 50%... mniej? No przecież to się nie spina. Ale to tylko jeden z tych bardziej namacalnych przykładów. Tych przykładów są setki... tysięcy. Ta organizacja naprawdę istnieje. Dzisiaj już nie wiem ile produkuje "drogowskazów" tygodniowo? Sprawdziłem i co widzę. Demagog rozprawia się z Selimem, który powiedział dokładnie to, co ja napisałem. Zarzuca Selimowi manipulację, na przykładzie "produkowania" dyrektyw. No ledwie jedna na dwa tygodnie. Dyrektywa to "jeden" akt prawny - owszem. Ile generuje on finalnie zmian w naszym życiu. Ile nowych przepisów? https://eur-lex.europa.eu/legal-cont...OJ:L_202402749 To ostatni przykład z brzegu. Co to ma wspólnego z dzieckiem w górach? Powoli do tego dojdziemy, bez drogowskazu, bo droga przebyta nie pozostawia złudzeń.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() |
![]()
Czarna Wołga tym się kiedyś dzieci straszyło tak jak obecnie o czym piszesz
__________________
kto smaruje ten jedzie |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 610
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 1 tydzień 11 godz 36 min 24 s
|
![]()
Ja miałem 8 lat i wysłano mnie samego na koniec świata. Ja plus walizka.
Nie wiemy, ile chłopiec miał lat, bo pani go o to nie zapytała. Chłopiec bawił się telefonem w miejscu, do którego dojechała policja... Chłopiec nie wykazał objawów paniki, nie płakał, wygląda na to, że radził sobie. Być może, gdyby mu się rozładował telefon po prostu by się nudził. Do tego stopnia, żeby się oddalił gdzieś i... Tak się zastanawiam, co by było, gdyby mama zostawiła go w domu/na kwaterze - mówiąc to samo? oczywista pomijam te wszystko: o rany, dramat, jak mogła, a gdyby tak niedźwiedź, załamanie pogody i jeszcze wiele innych. Istotne jest, co się wydarzyło obok tej historii. Komentarze. Suchej nitki na kobiecie. Matce znaczy. Co ja bym zrobił...? Napiszę wam, co ja bym zrobił. Ne zostawiłbym 10-cio latka na szlaku. To on, zostawił by mnie. Wielokrotnie tak bywało w Tatrach po obu stronach granicy. Na Koprowskim Szczycie czekał na mnie i mamę dobre pół godziny licząc od momentu, kiedy zerwał się "z łańcucha" bo nas jakiś energiczny Słowak wyprzedził. Pogoda była "śliska", nie pewna ale było zadanie do wykonania. Sprawdzić jak drzemią pawiookie stawy w smreczyńskich skał zwaliskach. Co ja bym zrobił na miejscu tej pani, obserwując tak jak ona tego chłopca? Pierwsze, to wiedziałbym sam, gdzie jestem i co z tego wynika potencjalnie. Dziecko "znalezione" pod Biedronką z telefonem w ręku, czy na ścieżce do lasu nie od razu wzbudza mój niepokój. Dopytał bym czy to skutek wcześniejszych praktyk mamy? Czy wie, gdzie jest? Czy potrafiłby sam trafić na kwaterę? Czy ma kontakt z mamą? Czy poza mamą jeszcze kogoś tu ma? Czy ma zapas wody, jedzenia, czy coś do ubrania na wypadek załamania pogody? Czy takie załamanie pogody sam już przeżył? Czy przeżył już z rodzicami i wie, co należy wtedy zrobić? Wszystko w spokojnej formie mając z tyłu głowy akceptację dla potencjalnej dzielności. Dopiero potem podjąłbym decyzję ale... Organizacja już wie. Organizacja żywi, organizacja radzi, organizacja nigdy cie nie zdradzi! Do czasu... ![]() I to tyle o dziecku "w górach". W ciemnosmreczyńskich skał zwaliska, Gdzie pawiookie drzemią stawy, Krzak dzikiej róży pons swój krwawy Na plamy szarych złomów ciska. U stóp mu bujne rosną trawy, Bokiem się piętrzy turnia ślizka, Kosodrzewiny wężowiska Poobszywały głaźne ławy... Samotny, senny, zadumany, Skronie do zimnej tuli ściany, Jakby się lękał tchnienia burzy. Cisza... O liście wiatr nie trąca, A tylko limba próchniejąca Spoczywa obok krzaku róży. Słońce w niebieskim lśni krysztale, Światłością stały się granity, Ciemnosmreczyński las spowity W blado-błękitne, wiewne fale. Szumna siklawa mknie po skale, Pas rozwijając srebrnolity, A przez mgły idą, przez błękity, Jakby wzdychania, jakby żale. W skrytych załomach, w cichym schronie, Między graniami w słońcu płonie, Zatopion w szum, krzak dzikiej róży... Do ścian się tuli, jakby we śnie, A obok limbę toczą pleśnie, Limbę zwaloną tchnieniem burzy.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 610
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 1 tydzień 11 godz 36 min 24 s
|
![]()
Zaprawdę powiadam sobie...
Trudno... Bardzo trudno być dzisiaj "dzieckiem w górach". Ileż te dziecko musi wykazać determinacji rodziców, by być dzieckiem w górach? Zaufanie do prawa zamiast do wartości - system przepisów zamiast realnego procesu uczenia się i budowania odpowiedzialności. Dziecko w górach... z telefonem nawet w górach nie było.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |