![]() |
#33 | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
![]() Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,191
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 10 godz 19 min 18 s
|
![]()
Po śniadaniu żegnamy się z naszymi rodakami . Przy motocyklach chętnie z nami robią sobie zdjęcia rozchichotani Koreańczycy . Co chwila słychać ciche hihi , haha . Trzeba przyznać , że są pocieszni .
Przy wjeździe na główną ulicę jest "stacja benzynowa " . Właścicielka wraz z swoim synem przy zachowaniu wszelkich zasad p-poż z wiadra przez wielki blaszany lejek sprawnie tankuje motocykle . Wyjeżdżamy z miasta i drogą M41 kierujemy się dalej na północ . Choć nie widać już wysokich ośnieżonych szczytów gór widoki nadal są przepiękne .
Jest gorąco i by nie odwodnić organizmu trzeba często zatrzymywać się na krótkie pauzy , gasząc pragnienie wodą . Zastanawiam się " jeśli tu jest tak ciepło , to jak będzie w Uzbekistanie ![]() W jednym z przydrożnych sklepów robimy zakupy . Nieopodal jest jednostka wojskowa z wieżą obserwacyjną na której stoi żołnierz . W zasadzie nic dziwnego . Przecież droga biegnie wzdłuż granicy , a po jej drugiej stronie jest już Afganistan , czyli największy na świecie kartel produkujący podobno ponad 90% światowej heroiny , która trafia na cały glob.
Przerwa na małe co nieco .
Wybuchowe drzewo .
Część gospodarstw po stronie afgańskiej wygląda naprawdę bardzo przyzwoicie ( jak na tutejsze warunki ma się rozumieć ) .
Obóz rozbijamy za miejscowością Yezgan . Ciężko poszukać jakiegoś w miarę równego kawałka . Przy rozstawianiu namiotu trzeba bardzo uważać , ponieważ na ziemi jest sporo gałązek z długimi suchymi kolcami . Dopiero co w hostelu zakleiłem dziurę w macie i chcę się trochę nacieszyć wygodnym spaniem . Z wejścia do namiotów rozpościera się całkiem przyjemny widoczek .
Bardzo osobliwa góra . Wygląda jakby geolog wielkim młotem rozłupał szczyt odkrywając jej strukturę .
Im bliżej stolicy Tadżykistanu , ty robi się cieplej . Adam z Robertem są tak zziajani , że w przydrożnym wodopoju odmawiają modły dziękczynne chłodząc zgrzane głowy .
Kilkanaście kilometrów za Dushanbe odbijamy na północ do Hissar . Na nawigacji widać przepływającą przez to miasteczko rzekę . Do granicy z Uzbekistanem pozostało ok. 50km. a wizy rozpoczynają się dopiero jutro . Na bazarze robimy zakupy . Jak w wielu innych miejscach już po chwili otacza nas grupka tubylców z milionem pytań . Pakujemy się tak szybko jak tylko się da i ruszamy byle dalej od tego miejsca . Na uboczu miasta szukamy miejsca z dobrym dostępem do rzeki . Nie jest łatwo . Przy budynkach mieszkalnych nie ma sensu się rozkładać , bo pewnie po chwili pojawią się nieproszeni goście , natomiast w miejscu oddalonym od domostw , gdzie jest spokój brzeg jest wysoki i stromy , przez co są problemy z wejściem do wody . W końcu niedaleko mostu przy wyjeździe z miasta znajdujemy boczne wypłycenie rzeki Kafirnigan i tu spędzamy prawie połowię dnia . Leżenie bykiem na trawie - kawa , leżenie bykiem w wodzie - piwo , drzemka na trawie - obiad . Nabieramy sił przed jutrzejszym zderzeniem z pogranicznikami z Uzbekistanu . Pamiętam Czecha spotkanego w Kirgistanie . Odprawa zajęła jemu 6 godzin , jednak z tego co powiedział nie był rekordzistą tej "smutnej rywalizacji" . Innym przekroczenie granicy zajęło dobę !! Dokładnie liczymy kasę - a trochę waluty różnych krajów się uzbierało - i zapisujemy na kartkach . Zastanawiamy się też , czy podać w deklaracji sprzęt elektroniczny .
Pierdu , pierdu , a słońce jest już coraz bliżej horyzontu . Trzeba rozejrzeć się za miejscówką do spania . - Panowie mam propozycję . Prześpijmy się dzisiaj w gastanicy . Jest po drugiej stronie rzeki . Przejeżdżaliśmy obok budynku . - proponuje Adam Pakujemy rzeczy i przez most wracamy na drugi brzeg rzeki . Faktycznie przy drodze stoi budynek . Jest to jednak knajpa-bar , co nie znaczy , że będziemy rozpaczać . Korzystamy z zasobów jego lodówki pakując kilka chłodnych piwek do kolacji . Zbieramy się do drogi , gdy podjeżdża stara Łada . Wszyscy panowie łącznie z kierowcą wyglądają jakby już coś przyjęli na wątrobę . Zbiera się przy nas mała grupa , czyli pasażerowie samochodu i klienci knajpy . Rozmawiamy z nimi chwilę , gdy jeden z osobników rzuca propozycję . - Możecie u mnie spać . Nie daleko stąd mam dom . Jest też wielkie łóżko w ogrodzie . -Tak ? A co zapraszasz nas, czy mamy zapłacić za nocleg ? -50 - odpowiada . - Co 50 ![]() -50 baksow Rozbawił nas . - Co 50 baksów ![]() ![]() - To ile chcecie dać ![]() - 5 . 5 baksów od osoby . Pasuje ? - Pasuje odpowiada . Jedźcie tam - mówi wskazując kierunek paluchem . Zatrzymajcie się przy czerwonej metalowej bramie . Chcemy podwieźć naszego dobroczyńcę , jednak każdy ma na kanapie bagaże i nie da się upchnąć już nic ponad to . Jedziemy przodem , a gospodarz człapie powoli z nogi na nogę owe 200 m. Czekamy przed krasną bramą jak nam nakazano , gdy wreszcie skrzypiące wrota otwierają się i możemy wjechać do środka . Stwierdzenie " mam tam dom " zostało z całą pewnością użyte zbyt mocno na wyrost . Dom to dopiero tutaj będzie . Jak na razie to tylko kilka ścian bez okien i dachu które wystają jedną kondygnację nad ziemię . Obok stoi budynek , który można nazwać gospodarczym , a w nim między innymi ubikacja i pseudo prysznic . Jest za to zadaszony i można zamknąć drzwi . Atrakcją posesji mógł by być basen gdyby była w nim woda . Wokół posesji jest wysoki na ok. 2,5 m mur . Ogólnie wygląda to jak nie kończąca się historia ( budowlana ) która pewnie jeszcze sporo czasu potrwa zanim zostanie ukończona . Parkujemy motocykle , i otwieramy zimne piwko częstując również gospodarza .
- Wiecie co ? Byłem kiedyś w waszym regionie . Teraz są tam Państwa Bałtyckie - Opowiada . - Tak a , co tam robiłeś ? - pytam zaciekawiony . - Samochodami woziliśmy " ług " . - Hmm . Co to takiego "ług" ? - Pytamy . Tłumaczy nam , jednak ni cholery nie możemy domyśleć się o co chodzi . Znika na chwilę , a my nadal dumamy co znaczy owe słowo . - Ług to taki środek chemiczny . Coś związanego z chemią - mówi Adam . Odpowiedź jest bardziej banalna . Mija krótka chwila gdy zjawia się gospodarz dzierżąc w dłoni dorodną cebulę . To jest "ług" ! - Co ? Woziłeś z Tadżykistanu tyle kilometrów cebulę ? - pytam z niedowierzaniem . - Da . Pada krótka , rozbrajająca odpowiedź . Rozprawiamy jeszcze dłuższą chwilę , a rozmowy płynie gorycz i rozczarowanie obecnymi czasami . Z tęsknotą rozpamiętuje czasy ZSRR , ale wie , że to już ( jak to mówią Czesi ) se ne wrati . Wraz z końcem piwa znika nasz gospodarz , obiecując , że zgodnie z ustaleniami będzie o szóstej rano . Z noclegu - jak i z chęci wzięcia prysznica - w budynku gospodarczym rezygnujemy . Rozkładamy się na wielkim metalowym łóżku . Jest ciemno , więc szybko zasypiamy . Pyk .... i robi się jasno . Coś nie tak , bo czuję się jakby minęło ledwie kilkadziesiąt minut od zaśnięcia . Podnosimy głowy i rozglądamy się . Jest jasno , ale nie za sprawą słońca lecz halogenu , który oświetla naszą posesję . Dalej za murem , na sąsiednich działkach jest ciemno jak w .... Afroamerykanina . Wygląda to jakby ktoś nas obserwował . Po 20-tu minutach oswajamy się z "sztucznym słońcem" i staramy zasnąć ponownie . Mija kolejne 40 min . gdy z letargu wyrywa nas skrzypienie wpierw otwieranej furtki , a następnie otwieranej bramy . Na posesję wjeżdża samochód . Zatrzymuje się , a jego światła gasną . Ponownie skrzypi zamykana brama , a po bramie trzaska furtka . Podnosimy się i siedzimy nieźle skołowani . Co się dzieje ? Mija chwila , jednak nikt to nas z nie podchodzi . Gramolimy się z Adamem ze śpiworów , bierzemy latarki i idziemy obadać temat . Ani w samochodzie , ani wokół niego nie ma żywej duszy . - Może schowali się za drzewami ? - pytam Adama . - Nie . Nikogo nie widzę. - Odpowiada Adam oświetlając boczną porośniętą drzewami część posesji . Krzątamy się jeszcze chwilę chowając przy okazji noże , które leżą w kilku miejscach przy budynkach ( pewnie służyły w czasie imprezek , które tu organizował właściciel -pustych flaszek też trochę było - , a jeden z noży ma klingę ze 20 cm . ) i wskakujemy ponownie do śpiworów . Roberta żywcem nie wezmą . Chowa swój nóż pod poduszkę , tak na wszelki wypadek . Adam proponuje byśmy trzymali warty . Zmiana co 0,5 h . Nie podejmujemy tego pomysłu . Leżę nasłuchując , bo ochota na spanie już mi przeszła . Cisza trwa kolejne kilkadziesiąt minut . Zaskrzypiała furtka , zaskrzypiała brama , samochód odpala , włącza światła i wycofuje z posesji . Zaskrzypiała brama, zaskrzypiała i trzasnęła furtka . Kurrrwa co jest !!!! ![]() ![]() Ta noc strasznie się dłuży . Zasypiam nad ranem . Już robi się szaro .Od kliku godzin jest spokój ,a ja jestem zmęczony i jest mi obojętne co się stanie . Dzisiaj wspominam tą sytuację z lekkim uśmiechem . Możecie mi jednak wierzyć , lub nie owej nocy kompletnie do śmiechu nam nie było . CDN...
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś Ostatnio edytowane przez sebol : 31.10.2014 o 13:05 |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
O Damie w Kirgistanie, czyli Azja Centralna lipiec 2013 | kowal73 | Trochę dalej | 37 | 19.09.2013 15:44 |
Azja Centralna sierpień/wrzesień 2012 | gancek | Umawianie i propozycje wyjazdów | 20 | 21.07.2013 21:23 |
Korytarz Wakhański - Azja Centralna czerwiec-lipiec | Piast | Umawianie i propozycje wyjazdów | 51 | 12.01.2013 12:43 |
Sprawy formalno - wizowe Azja Centralna i Mongolia | ydoc | Przygotowania do wyjazdów | 47 | 19.06.2012 23:17 |
Azja Centralna | Magnus | Trochę dalej | 137 | 29.11.2009 08:31 |