![]() |
#16 |
![]() Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 545
Motocykl: Brak
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 3 dni 24 min 38 s
|
![]()
Przez sen słyszę … helikopter?!!!. No, popiliśmy - prawda , te piwa i ta żołądkowa ale żeby tak od razu helikopter?
- PROSZĘ O NATYCHMAISTOWE OPUSZCZENIE NAMIOTÓW I UDANIE SIĘ JAK NAJSZYBCIEJ NA NAJBLIŻSZE WZNIESIENIE!!! IDZIE FALA !!!!! IDZIE FALA !!!!! Jaka ,qrwa, fala , jakie wzniesienie, jaki namiot ![]() ![]() - Tomek, wstawaj, …A!!!! GIES TONIE!!! Uciekaj!!! Jak to uciekaj? A giees ![]() ![]() P9151197.JPG Wiem już że dalej nie pośpię. Jasno już jest, deszcz ładnie napitala o jedyną warstwę namiotu. Obrazu , porannego nieszczęścia dopełniają kropelki spadające z na śpiwór, na głowę i nos…. Ewakuacja… Przenosimy się pod wiatę P9151190.JPG Gdzie, Rafał, zaprzeczając obiegowej opinii o kłakowkim skąpstwie, częstuje mnie przepysznymi daniami przygotowanymi przez jego Panią. P9151192.JPG Przez chwilę udaje się nam zapomnieć o tym, że deszcz leje konkretnie i nic nie zapowiada tego aby przestał. Zjedliśmy, czekamy, jakoś nasze adventure cochones nie są tak włochate żebyśm się zebrali i pojechali. Zimno, nie głodno, mokro i jakoś tak bez pomysłu. Jednak życie nie pozwala nam się długo nudzić. Zostajemy napadnięci przez … niedźwiedzia. Wielkie czarne, kudłate, nie wiadomo skąd i jak się pojawiające… rzuciło się z pianą na pysku na mój … kapeć. Porwało go i uciekło. DSC_0009.jpg Ciężko było ale udało się odzyskać … kapeć. Pomimo sukcesu , nasze nastroje się nie poprawiały. Co robić z tak mile rozpoczętym dniem? Rafał : Jedźmy na wschód, na Ukrainę tam musi być słońce Ja: Znajdźmy jakiś miły pensjonacik i oddajmy się zajęciu pierwszego znanego, szerzej, żeglarza. Nie wiecie…? Noe, ten od Arki. „ Siedem dni Pan Bóg wodę z nieba lał, siedem dni , Noe, pił, spod beczki nie wychodził.” Zbieżność naszej sytuacji z biblijnym przekazem , oddziaływała na mnie nieodparcie… Ratunek przyszedł ze strony poukładanego kłakusa. Rafał zarządził wyjazd. Jedziemy a po drodze się ustali…. Po drodze…. Po drodze się przetarło i będąc w Ustrzykach stwierdziłem ,że mam chęć na dalsze przygody na kierunku Ukraińskim. Nie pozostało nic innego jak tylko udać się na przejście w Krościenku i rzucić się Ukraiński żywioł. Rafał to stary graniczny wyga, dla mnie granica z Ukrainą była moją pierwszą od czasów studenckich gdzie musiałem jakieś kwity wypełniać, więc trochę folkloru, jak dla mnie, było. Po drugiej stronie widzimy kawalkadę 6-7 quadów powracających do Polski. Podstawowe pytanie jaka pogoda dalej?. Leje, chłopcy, i lać będzie! No to, zdechł pies, myślę sobie. Nic to, wzorem małego rycerza, mówi Rafał i napieramy na wschód. Nasz pierwotny plan zakładał , że po przekroczeniu granicy odbijamy na południe i opłotkami, wioseczkami, boczkami zmierzamy do Turki, potem Wołowec, Miżria itd. na wschód. Punktem zwrotnym miał być Rachiv i z stamtąd na Północ przez Iwanofrankowsk powrót do Polski. Oczywiście gdzie tylko można , ambitnie zakładaliśmy offy. W zasadzie to asfaltów miało nie być wcale….. naiwne dzieci 300 kg kloców żelastwa- to w moim przypadku. Afra jest bardziej … szczupła? Plan zmodyfikowaliśmy, na razie pod kątem pogody: Jedziemy odwrotnie najpierw w kierunku na Iwano potem w dół na Rachiv i oborot do Polski. Tak nam wychodziło z obserwacji stanu nieba. Pojechaliśmy. Nie powiem ,wiedziałem i byłem mentalnie przygotowany na stan dróg na Ukrainie. To co zobaczyłem zabrało mi obszar tolerancji i pozostawiło nagim wobec rzeczywistości. Po kilkudziesięciu kilometrach, które zabrały nam ze dwie godziny , dojeżdżamy do ściany deszczu , która napiera w naszym kierunku. Odwrót, jedziemy z powrotem. Obserwacje nieba, i kierunkowanie się brakiem opadów w zasięgu wzroku na danym kierunku, owocują powrotem nad granicę i obraniem pierwotnego kursu. Jakby nie patrzeć zbliża się ku wieczorowi, a my jakieś 15-2 km w linii prostej od granicy – pełen sukces. Mijając jakąś wioseczkę wypatruje fajna polankę nad rzeczką, a może to Rafał ją zwietrzył? W każdym razie zapada decyzja o biwaku. Podział obowiązków krystalizuje się szybko: ja zbieram opał, Rafał jedzie po zaopatrzenie. Zbieranie idzie mnie iesporo, bo trzeba się nachodzić porąbać itd. rafał jakoś szybko wraca i coś am marudzi pod nosem, że mało tego zgromadziłem. Hm… starałem się. Czarę goryczy, u Rafała, przelewa trudność w rozpaleniu ogniska – drewno wilgotne ale on przypisuje to mnie, giesowcowi co to nic nie umie na biwaku zrobić – taki z niego kolega. Wybawienie, pojawia się w postaci właściciela pola na którym się rozbiliśmy, przynosi nam smolniaczki i pomaga rozpalić ognisko. Czyn ten jest oczywiście odpowiednio komentowany przez Rafała jako kolejna nieudolność giesiarza, który pomocy musi szukać ze strony tubylca. P9151202.JPG P9151207.JPG P9151208.JPG Nocą niebo jest wygwieżdżone i jest zimno. Nocka upływa na poszukiwaniu straconego ciepła. Mówię sobie dość, to ostatnia noc pod namiotem, nie jestem przygotowany sprzętowo na takie warunki… |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Rumunia, Mołdawia, Ukraina, NRM - wrzesień 2012 | lemur | Trochę dalej | 52 | 14.01.2013 18:21 |
Ukraina (Krym)-Rumunia sierpień/wrzesień 2012 | sagattic | Umawianie i propozycje wyjazdów | 10 | 10.04.2012 16:38 |
Ukraina maj 2012 | giennios | Umawianie i propozycje wyjazdów | 23 | 10.04.2012 10:14 |