Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 19.05.2024, 16:25   #12
tedix86
 
tedix86's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Łódź / Farmington CT
Posty: 597
Motocykl: RD07->990R, 950SE, 1090R
tedix86 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 4 dni 20 godz 47 min 27 s
Domyślnie

Dzień 7
Toż to już tydzień w drodze, i co ważniejsze, dziś po 16:00 zaczyna się mój urlop, więc można cały dzień poświęcić na błąkanie się po bezdrożach i zwolnić w małych miasteczkach, żeby zobaczyć, co mają do zaoferowania i porozmawiać z ludźmi. Niby to jeden kraj, ale jadąc na południe, można z łatwością zauważyć, jak wszystko zwalnia. Ludzie mają inny akcent i ogólnie są bardziej mili. Nie żartuję.

Dziś zaokrętowałem się w kawiarni, która sprzedawała też wspaniałe kanapki i pracowałem – a może bardziej planowałem tydzień – na ich stolikach wystawionych na ulicy. Każde z miejsc parkingowych ma parkomat, taki starej daty na 25c. Nagle widzę starszą panią, która do mnie macha z oddali i mówi, że jak będę szybszy od niej, to nie będzie musiała mi wystawić mandatu. Liz, bo tak miała na imię, już od wielu lat jest na emeryturze, ale miasto ją potrzebowało i ponownie założyła mundur. Dziennie obchodzi park 12 razy i monitoruje, czy wszyscy płacą.

Przysiada się do mojego stolika, bo po szóstym obchodzie robi przerwę na kawę. Jak tylko usiadła, to kawa dla niej pojawiła się razem z ciastkiem – taki zestaw zamawiała całe swoje służbowe życie, a jak przechodziła na emeryturę, to chcieli go nazwać jej imieniem. Ja pracuję, a Liz opowiada mi o mieścinie, o wszystkich sprawach codziennych i lokalnych plotkach. Co chwila ktoś się kłania czy nas pozdrawia. Ona zna wszystkich w miasteczku i wszyscy znają ją. Jak rusza w obchód, to mówi żartem dziewczynom z cukierni, że fajny chłop ze mnie, a ja ni stąd, ni zowąd dostaję kawę w gratisie i uśmiech

Dziś nocleg pod chmurka no i dostałem oferty od trzech różnych kamperów z zaproszeniem na obiad. Ludzie na południu są naprawdę milsi.

Dzień 8
Jeff i Shelby ugościli mnie wczoraj, i mimo deszczu mieli ognisko pod rozkładaną altanką – taką ogrodową. Wieczór spędziliśmy na opowieściach z życia wziętych, nawadniając się amerykańskim najpodlejszym browarem PBR. Dowiedziałem się, jak to jest mieszkać w miasteczku w Zachodniej Wirginii, które ma tylko jedną ulicę i jeden sklep. Oni są zakochani w nim i wyglądają na szczęśliwych.

Taki tu już zwyczaj, że w miejscowościach, które nie mają zasięgu sieci komórkowej, kto ma internet przez radio czy Starlink, udostępnia WiFi. Tak też przed sklepami i na stacjach benzynowych ludzie zatrzymują się, aby wysłać SMS lub coś sprawdzić w sieci. Ja się dowiedziałem od pogodynki, że nadchodzi zmiana i za godzinę będę miał piękną pogodę. Nie chce wierzyć bo nie odpowiada to temu co widzę, ale to są w końcu góry.

Na dzisiaj wyznaczyłem dłuższy odcinek. Zaczął się asfaltową drogą, a potem przerósł moje wszelkie oczekiwania – łącznie ponad 300 mil, z czego 90% to piękne szutry jakby wydrapane w zboczach, więc prawie nie było odcinków prostych i co chwila zakręty 120 stopni, przez które płynęła woda. Do tego było 5-6 małych przepraw przez strumienie, które się rozlewały szeroko po ciągłych opadach.

Miałem się już zatrzymać, zjadłem obiad, kupiłem piwko, słonko świeci – nic tylko rozłożyć namiot i położyć się z książką, dając czterem literom odpocząć. Ale diabeł na ramieniu mówi, że do zachodu jeszcze 2 godziny, wiesz ile możesz przejechać... No namówił mnie W baku wystarczy do następnego miasta, a 80 mil to będzie akurat. Po paru minutach widzę, że trasa to cudnie wijąca się nitka pojedynczego asfaltu idąca przez farmy i pastwiska, więc może i będę przed zachodem... no ale wyskoczyłem tylko do następnej doliny, zrobiło się jakby szaro, więc nauczony doświadczeniem ubrałem się odpowiednio. Potem szuterki i jakby ładniejsze szuterki, bo bez garba na środku. Ciekawe – widzę maszyny na poboczu, więc to prawda, że te drogi co roku gładzą. Podobno mają umowy z petrochemią, że jeśli są dojazdowymi do miejsca wydobycia to mają się nimi zajmować. Problem taki, że oni jeszcze nie skończyli i teraz tylko rozryli nawierzchnię, co w połączeniu z deszczem sprawiło, że ostatnie 20 mil tańczyłem jak pingwin na lodzie.

Wszystko wyjaśniło się na końcu drogi – zamknięta na roboty. Zapomnieli tylko postawić znak na drugim końcu

No i wreszcie spotkałem dwie ekipy na trasie – klasycznie jedna na KTM, druga BMW + Enfield.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg IMG_2356.jpg (458.7 KB, 12 wyświetleń)
Typ pliku: jpg IMG_2357.jpg (1.18 MB, 10 wyświetleń)
Typ pliku: jpg IMG_2364.jpg (844.6 KB, 10 wyświetleń)
Typ pliku: jpg IMG_2366.jpg (517.5 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg IMG_2367.jpg (475.0 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg IMG_2374.jpg (343.5 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg IMG_2376.jpg (851.9 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg Screenshot 2024-05-19 at 10.26.26 AM.jpg (312.3 KB, 9 wyświetleń)
__________________
Pozdrawiam tedix86
tedix86 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:35.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.