Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 08.10.2016, 19:24   #11
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,362
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 7 miesiące 3 tygodni 2 dni 4 godz 59 min 28 s
Domyślnie

Osh - Toktogul

Rano wstajemy i pomału lecimy na śniadanko. Przed hotelem spotykam jednego z Francuzów. Zabiera się za naprawę cieknącego dyfra. Pytam czy pomóc ale gość dziękuje a wygląda na ogarniętego bo robota idzie mu szybko i sprawnie. Lepiej byłoby ruszyć możliwie jak najszybciej bo słońce da nam w dupę ale jakoś.tak się.ślimaczymy że szok. Zanim wyjechaliśmy udało nam się.jeszcze zatankować i pochrzanić drogę w kierunku Dżalalabad i trafiamy na granicę.Uzbecką. Szybka cofka i lecimy już we właściwym kierunku. Jest tak upalnie, że nie da się.wytrzymać to jakiś biegun gorąca. Temperatura z 40 stopni więc stajemy na mały popas w przydrożnym kafe. Zamawiamy szaszłyki, sączymy sok malinowy i kwas. Szaszłyki i napitki przepyszne aż się.nie chce jechać dalej po takim posiłku. No ale jechać trzeba. Rano rozmawiałem z busiarzami, którzy parkowali obok hotelu i powiedzieli że droga z Osh do Biszkeku to 10 godzin jazdy mimo że to tylko ciut ponad 600 km. W takim razie zmieniamy cel i obieramy Toktogul na dzisiejszy biwak. Jedziemy dalej, po drodze jeszcze jedno tankowanie i już.jedziemy wzdłuż rzeki o pięknym turkusowym kolorze. To Naryn , który rozlewa się w pięknych wąskich ale stromych dolinach. Przejeżdżamy przez tunel, droga wije się serpentynami które aż proszą się.o odkręcenie manetki. Jedziemy jednak zachowawczo. Przed nami około 5 tysięcy kilometrów do domu. Nieciekawie byłoby po przejechaniu prawie 10 tysięcy kilometrów zaliczyć glebę na asfaltowej drodze puszczając wodze fantazji.
W końcu dojeżdżamy do szlabanu z poborem opłat. Gość wyciąga do mnie łapki ale mówię mu że motocykle nie płacą i żeby nas przepuścił. Idzie w zaparte że płacą wszyscy i my też.musimy. To pokaż cennik twardo stawiam na swoim. Tam na tablicy wisi. Idę i czytam ale przeca w Kirgistanie motocykle nie jeżdżą i nikt nie pomyślał aby umieścić w cenniku motocykl. Wracam do gościa i mówię że nie ma motocykli w cenniku a skoro tak to ma otworzyć i nas puścić bezpłatnie. Swoją drogą cena jaką nam krzyknął była sporo wyższa niż ta którą.płacili lokalesi. mogło to być związane z pozycją w cenniku (innostrańcy). W końcu gość zrezygnowany macha ręką i mocno wkurwiony otwiera szlaban. Jedziemy za free.
Dzień pomału ma się.ku końcowi w nareszcie widzimy już jezioro. Brzegi są jednak zajebiście strome, nie ma żadnego zjazdu i musimy objechać je wokół aby znaleźć dogoną miejscówkę.na biwak.
Droga i tak prowadzi wokół jeziora więc nic nie tracimy. Wreszcie jesteśmy po drugiej stronie i widzę już że jest droga, która prowadzi do jeziora. Jest dobrze.
W takim razie udajemy się.na shopping. Lepioszki, coś do żarcia, browar. Nie kupiliśmy wody.
Zjeżdżamy z czarnego i pomału kierujemy się.widoczną na navi szutrówką do jeziora. Nijak nie idzie tam dojechać. W końcu drogę wskazuje lokales i gonimy dalej. Słońce już tuż nad horyzontem. Navi wskazuje że jestem już na wodzie a droga prowadzi dalej. Mimo późnej pory jest upał. Dojeżdżamy do końca drogi, która znika pod wodą. Schodzę z motocykla i rzucam dużym głazem. Długo idzie na dno. Fak! Nie mamy ani czasu ani ochoty kręcić się wzdłuż.brzegu w tym skwarze. Skręcamy w prawo w kierunku wody i po kilkuset metrach Nynek znajduje dogodną miejscówkę na biwak. Uratowani. Od razu zdejmujemy ciuchy, rozkładamy namioty aby nie robić tego po ciemku.
Odblokowujemy piwko i odpoczywamy.
Woda jest z wierzchu ciepła ale ponad dnem płynie jakaś rzeka bo woda jest po prostu zimna. Jezioro jest też głębokie. Kilka minut pływania i kolejny browarek. Słońce pomału zachodzi i jesteśmy zjebani.
Zachód słońca nad Toktogul.






Michał ładuje w kimę a ja z Nynkiem jeszcze siedzimy przy nazym ognisku z kanistra z lampką. Nynek w końcu też się.poddaje i zostaję.sam. Mam zamiar zapalić fajkę.i też.się.położyć, gdy nagle podbija do mnie 2 lokalesów. Grzeczni i mili. Rybacy. Mają łódź, sieci i osła, ktory ten burdel napędza. Rozmawiamy kilkanaście minut ale nie mam już siły. Oczy mi się.zamykają więc informuję tubylców że niestety muszę się.położyć bo rano o 5 musimy ruszać dalej w drogę. Grzecznie odchodzą dodając tylko, że będą tutaj całą noc i żebyśmy niczym się.nie martwili. Jesteśmy pod ich ochroną. Wchodzę do namiotu i sam nie wiem co o tym myśleć. Dla spokoju wracam i chowam wszystko co na wierzchu do przedsionka. Wchodzę do śpiwora i już po mnie. Zasypiam natychmiast.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
"MoToGascar 2016" - motocyklem przez Madagaskar" Sub Trochę dalej 50 09.08.2016 13:20
Slajdowisko "Afrą na Pamir" w Białymstoku 20.02.016 sluza Imprezy forum AT i zloty ogólne 16 24.02.2016 07:15
"Helpfl Staf", czyli technologia rejli w służbie Lejdis ucek Lejdis 25 15.09.2010 20:52


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:45.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.