![]() |
#24 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2008
Posty: 539
Motocykl: RD03
![]() Online: 1 tydzień 6 dni 3 godz 21 min 39 s
|
![]()
18.02.2016
Rano jak zwykle wczesna pobudka o 8:30 musimy być po drugiej stronie granicy – w Kongo. Tam ma nas odebrać samochód firmy, która organizuje wejście na wulkan. Z hostelu – co prawda to ok. 1 km do granicy, ale bierzemy taksówkę. Samochody zostawiamy w Rwandzie na terenie hostelu. Bierzemy tyle bagażu, aby przeżyć dwa dni. Tutaj jest inaczej niż w Rwenzori. Wszystko trzeba sobie samemu zapewnić picie, jedzenie itd. Oczekiwanie na wizę to prawie godzina, ale wyrabiamy się można powiedzieć na styk. Potem jeszcze kilka formalności związanych z wejściem na Nyiragongo, niektórzy zatrudniają tragarzy do niesienia plecaka i pod ochroną trzech rangersów (uzbrojonych) idziemy. Mamy tego dnia do pokonania prawie 1 400 m w pionie. Nocleg na koronie wulkanu wypada prawie 3 500 m n.p.m. Samo końcowe podejście jest doooosyć strome. Pomimo że to jednodniowe podejście mam wrażenie, że daje bardziej w kość niż 3 dni w Rwenzori, a może to był gorszy dzień? ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Zdjęcie poniżej – to droga krajowa oznaczona N 2. Hmmm….. ![]() ![]() Goma – o ile się nie mylę, w 2002 roku była zniszczona przez wulkan, stąd ten ponury szaro-czarny kamienisty krajobraz. ![]() ![]() Docieramy do kwatery rangersów, trochę papierowej roboty, zebranie grupy – dołączają do nas Szwajcar, Australijka (która wygląda jak Chinka), Francuska i Włoch ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Na szczycie, na koronie wulkanu, widać małe punkciki – domki. To cel naszej wspinaczki. ![]() Jesteśmy na szczycie – po lewej widać „te” domki, a po prawej krawędź krateru wulkanu. ![]() No i sam krater gdzie buzuje lawa, szczególnie w nocy świetny widok. To stratowulkan– jedną z jego cech jest duuuża stromizna czyli kąt nachylenia zbocza. ![]() ![]() Zejście do WC wymagało użycia liny. Podejście na szczyt też do łatwych nie należało. Daje to wyobrażenie jaka tam była stromizna. ![]() A w takich domkach „all inclusiv” zaliczyliśmy dzisiejszy nocleg. ![]() 19.02.2016 Świt. Jest zimno, człowiek zdrętwiały, a tu trzeba zapakować swoje rzeczy. Zaczynamy schodzić. Byle zejść z tej największej stromizny. Dla niektórych zejście jest gorsze niż wyjście, nie wytrzymują nogi, mięśnie nóg. Od połowy drogi dopada nas deszcz, taki lekki kapuśniaczek, ale jednak …. pada i pada, towarzyszy nam prawie do samego obozu znajdującego się 2 000 m n.p.m. W obozie czekamy na transport, który podwozi nas do granicy. Potem jeszcze spacer do hostelu. Uff – jesteśmy wykończeni. Hostel w Gisenyi. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() 20.02.2016 Dzisiaj jedziemy do stolicy Rwandy – Kigali. Bez pośpiechu, ok. 200 km. Trzeba wiedzieć, że Rwanda to …. góry, góry i … góry. Wyjeżdżamy serpentynami na ponad 2 500 m n.p.m., to znowu zjazd do 1 500 m. i tak całą drogę. Po drodze zaopatrujemy się w herbatę przy jednej z plantacji – herbata i kawa stanowią dużą część eksportu i upraw w Rwandzie. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Trekking - Kilimandzaro, Tanzania czy Kenia | gzyra | Przygotowania do wyjazdów | 1 | 23.05.2013 16:14 |
Wokół Zalewu Sulejowskiego | Pils | Kwestie różne, ale podróżne. | 2 | 30.08.2011 10:43 |
Uganda-czyli impresje z afrykańskiego piekła | Dunia | Trochę dalej | 24 | 17.03.2011 11:39 |