Ja miałem 8 lat i wysłano mnie samego na koniec świata. Ja plus walizka.
Nie wiemy, ile chłopiec miał lat, bo pani go o to nie zapytała. Chłopiec bawił się telefonem w miejscu, do którego dojechała policja...
Chłopiec nie wykazał objawów paniki, nie płakał, wygląda na to, że radził sobie.
Być może, gdyby mu się rozładował telefon po prostu by się nudził. Do tego stopnia, żeby się oddalił gdzieś i...
Tak się zastanawiam, co by było, gdyby mama zostawiła go w domu/na kwaterze - mówiąc to samo?
oczywista pomijam te wszystko: o rany, dramat, jak mogła, a gdyby tak niedźwiedź, załamanie pogody i jeszcze wiele innych.
Istotne jest, co się wydarzyło obok tej historii.
Komentarze.
Suchej nitki na kobiecie. Matce znaczy.
Co ja bym zrobił...?
Napiszę wam, co ja bym zrobił. Ne zostawiłbym 10-cio latka na szlaku. To on, zostawił by mnie. Wielokrotnie tak bywało w Tatrach po obu stronach granicy. Na Koprowskim Szczycie czekał na mnie i mamę dobre pół godziny licząc od momentu, kiedy zerwał się "z łańcucha" bo nas jakiś energiczny Słowak wyprzedził.
Pogoda była "śliska", nie pewna ale było zadanie do wykonania.
Sprawdzić jak drzemią pawiookie stawy w smreczyńskich skał zwaliskach.
Co ja bym zrobił na miejscu tej pani, obserwując tak jak ona tego chłopca?
Pierwsze, to wiedziałbym sam, gdzie jestem i co z tego wynika potencjalnie.
Dziecko "znalezione" pod Biedronką z telefonem w ręku, czy na ścieżce do lasu nie od razu wzbudza mój niepokój.
Dopytał bym czy to skutek wcześniejszych praktyk mamy?
Czy wie, gdzie jest?
Czy potrafiłby sam trafić na kwaterę?
Czy ma kontakt z mamą?
Czy poza mamą jeszcze kogoś tu ma?
Czy ma zapas wody, jedzenia, czy coś do ubrania na wypadek załamania pogody?
Czy takie załamanie pogody sam już przeżył?
Czy przeżył już z rodzicami i wie, co należy wtedy zrobić?
Wszystko w spokojnej formie mając z tyłu głowy akceptację dla potencjalnej dzielności.
Dopiero potem podjąłbym decyzję ale...
Organizacja już wie.
Organizacja żywi, organizacja radzi, organizacja nigdy cie nie zdradzi!
Do czasu...
I to tyle o dziecku "w górach".
W ciemnosmreczyńskich skał zwaliska,
Gdzie pawiookie drzemią stawy,
Krzak dzikiej róży pons swój krwawy
Na plamy szarych złomów ciska.
U stóp mu bujne rosną trawy,
Bokiem się piętrzy turnia ślizka,
Kosodrzewiny wężowiska
Poobszywały głaźne ławy...
Samotny, senny, zadumany,
Skronie do zimnej tuli ściany,
Jakby się lękał tchnienia burzy.
Cisza... O liście wiatr nie trąca,
A tylko limba próchniejąca
Spoczywa obok krzaku róży.
Słońce w niebieskim lśni krysztale,
Światłością stały się granity,
Ciemnosmreczyński las spowity
W blado-błękitne, wiewne fale.
Szumna siklawa mknie po skale,
Pas rozwijając srebrnolity,
A przez mgły idą, przez błękity,
Jakby wzdychania, jakby żale.
W skrytych załomach, w cichym schronie,
Między graniami w słońcu płonie,
Zatopion w szum, krzak dzikiej róży...
Do ścian się tuli, jakby we śnie,
A obok limbę toczą pleśnie,
Limbę zwaloną tchnieniem burzy.