Dziecko w górach...
Przypomnę.
Tato wiesz... lepiej nie rób Kacprowi procy. Będzie strzelał do wróbli.
- Jak go tego nauczysz, to będzie.
Ptak zamknięty całe życie w klatce, może myśleć, że latanie to choroba.
Co myśli dziecko, wychowane na reklamach milki?
No i gdzie był ojciec tego dziecka (to dotyczy również mnie) wtedy...? Przecież to obecne pokolenie wychowywało poprzednie... Co się stanęło po drodze...?
Mój syn miał dość prawienia morałów przez ojca i jak się tylko nadarzyła okazja, wypalił na swoje (wynajęte) jak rakieta. Coś... jak jego ojciec.
Przecież młodzi nie mają gdzie mieszkać... Muszą być na garnku rodziców. Mój miał (rodzice) ale nie chciał. Wolał wynajmować ze swoją dziewczyną mieszkanie (ona też "zwiała" z domu, miała gdzie mieszkać - u rodziców).
Dzisiaj mają trójkę dzieci. To już prawie patologia. Dziwnym trafem, w rodzinnym, wspólnym domu zawsze powtarzałem, że trójka rodzeństwa, to minimum. Po urodzeniu syna - giganta, Strażnik Domowy odpuściła. Chowaliśmy jedynaka. Przy dwójce ojciec się uczy, że dzieci są różne. Że taki los a kochać trzeba dwójkę tak samo. Tego mi obecnie brakuje ale rekompensuję to sobie na wnukach.
Gdzie tu dziecko w górach...?
W wieku 8 lat byłem wyekspediowany na daleką wieś. Przekazywano mnie sobie z pociągu do pociągu jak pałeczkę w sztafecie. W tamtych czasach (1971r.) obcy ludzie potrafili wziąć odpowiedzialność na siebie, za cudze dziecko. Gdyby nie chcieli, nie było by takiej sytuacji jak ta "w górach".
Ojciec nie zostawił mnie jednak samego na peronie mówiąc:
- Przyjedzie pociąg, wsiądziesz i pojedziesz.
Powiedział:
- Do podstawienia pociągu jeszcze trochę czasu. Siedź grzecznie i na mnie poczekaj na peronie. Skocze na chwilę do restauracji.
No i skoczył na jedno, może dwa piwa.
Czemu płaczesz?
- Bo tata poszedł do restauracji i jeszcze go nie ma.
Nie martw się, zaraz przyjdzie. Uspakaja mnie starszy pan, czekający też na pociąg.
No i tata zaraz (grubo ponad kwadrans) przyszedł i dwóch panów się pośmiało, żem taki rodzinny ale i dzielny.
24h godziny później byłem już w Zabłociu. Byłem wolny!
Pani, która napisała ten post o "dziecku w górach", określiła jego wiek na "około 9 lat"...
__________________
Jam nie Babinicz...
|