I za dnia.jpg
biwak.jpg
I za dnia...
Tak to. Widok zamkowych ruin mógł być naszym ostatnim.
Jako przygłuchy stolarz spałem snem sprawiedliwego.
Pobudzeni koledzy opowiadali o krążącym dronie z ładunkiem i wybuchu tuż na drugim brzegu.
Mówili tak sugestywnie, że po tym czasie już mi się wydaje , że wszystko słyszałem na własne uszy. Może to i lepiej, że spałem…
Po raz pierwszy pojawił się realny problem, realne zagrożenie, które stawia pod znakiem zapytania kontynuację wyjazdów w czasie wojny, w kontekście odpowiedzialności za kolegów. Nie wszystko da się przewidzieć a zagrożenie pojawia się z najmniej oczekiwanej strony. W tym wypadku nadleciało wzdłuż rzeki i zostało zwabione co najmniej siedmioma aktywnymi telefonami i nawigacjami w dziwnym miejscu. Każda analiza prowadzić może na manowce, ale nie mogę tego pominąć poddając pod rozwagę.
Może któryś z kolegów dopisze więcej.