Byłem u Jurka razy kilka. Raz nawet dwa razy

kota podróżnika odwieźć trzeba było.

Zawsze z uśmiechem i żartem.
Trudna choroba. Cięzko solo z niej wyskoczyć...
Jakieś tam sznurki czy tam inne kontakty mam, pomóc mogę spróbować.
Sam opis sytuacji by wystarczył... bez względu na okoliczności. Frustracje petenta rozumiem.