Drugi dzień wakacji.
Było: O Piekiełku, złej wsi, Czarnej Wodzie i kunsztownicy.
...Młynarz (cieżko chory) siedział pod chajdabaną Wierzycy i czekał aż we wsi zegar wybije północ.
Działo to się w kupalnockę.
Kiedy dzwony zaczęły bić na rzeczoną, golusieńki młynarz skoczył za radą kunsztownicy w największe pokrzywy... Zaraz potem wrzask jego przerażliwy (Aaaaaaaa!!) poniósł się po okolicy. Tak "
...głośno krzyczał, że aż go ci, co w głębi lasu kwiatu paproci w noc sobótkową szukali, usłyszeli. Krzyczał, bo palić go całe ciało zaczęło okropnie. Chyba od tego bólu strasznego zobaczył nagle na wzgórzu joannitę na białym koniu..."
Dokładnie jak zaleciła i przewidziała kunsztownica.
W te pędy pobiegł do domu, szybko się nakrył kołdrą i zasnął.
"
...Kiedy rano oczy otworzył, czuł się lepiej, dwa dni później jeszcze bardziej się poprawiło, a na trzeci dzień wyzdrowiał..."
8h wcześniej.
Kto przejdzie przez las pokrzyw, bohaterem zostanie! Rzucił dziadek Darek i dzieci ruszyły ostrożnie ku olsze samotnej, otoczonej chmarą zielonego rycerstwa niczym Jurand w Szczytnie. Ostrożnie, by zielonego płaszcza przypadkiem gołą łydką nie trącić!
Aż tu nagle, dziadek zmienił się w kunsztownika i gałęzią wierzby upadłej, odciął szkrabom drogę powrotu!
W wyniku zamieszenia, część bohaterskiego animuszu przerodziła się w panikę i młodszy zuch w pokrzywy wpadł! Lament poniósł się po okolicy... A okolicą był staw przy Młynie Oliwskim.
8h później.
Po wysłuchaniu bajki...
- Dziadku! A mnie od pokrzyw katar się zmniejszył!
Zaraz potem mały zuch zasnął snem kamiennym, uśpiony melodią...

...gwary kociewskiej.