Płynie z eteru
Jeśli ktoś mówi publicznie:
„Nie czułem się dobrze fizycznie, ale też mentalnie. Miałem dołek. Nie byłem w stanie pomóc kadrze”, to już nie jest piłkarz w formie. To człowiek w kryzysie.
W takim stanie nie podejmuje się decyzji na chłodno.
Podejmuje się je z poziomu przeciążenia emocjonalnego.
To nie strategia.
To reakcja: “Nie dam już rady tego nie czuć.”
A potem zamiast zrozumienia, wylewa się fala komentarzy:
„Co on gada?”, „Presja? On?”, „To milioner, a nie górnik”, 'Wypie*dalaj!'
I dokładnie takie reakcje dokładają cegły do psychicznego muru, przez który człowiek już ledwo oddycha.
Odebranie opaski? To może być tylko symbol.
Ale w momencie kryzysu to symbol ostateczny.
I nagle pada decyzja:
„Nie gram, dopóki on tu jest.”
Nie z ego.
Z wypalenia. Z braku zaufania. Z braku sił.
To nie jest kaprys. To klasyczny objaw chronicznego wypalenia i utraty zaufania.
A im dłużej trwał ten proces, tym mocniej człowiek potrzebuje go zatrzymać. I to nawet za cenę wszystkiego.
I nie, Lewandowski nie „obraził się”.
On po prostu w końcu przestał udawać, że daje radę.
Więc tak! Ja próbuję Roberta zrozumieć.
|