Gdyby to była Pedaliada...

...nie jechałbym IC.
Musiałbym po piątej rano celować w regio i bujać się przez globus PL regionalnymi przewozami do wieczora, by zalec z namiotem w jakiś krzakach.
Ba... Musiałaby to być mocno spontaniczna impreza - też nie.
Odkładałem na nią kasę przez pół roku. 150zł m-cznie. Wystarczyło sobie odpuścić tradycyjne, małe piwo i nadmiar innych cukrów. Nagle przybyło 900zł a ubyło 12kg!
No elegancko!
Za 900zł, to ja na pedaliadzie mogłem ugościć (i taki był arcyplan) dwóch gości...
Zostałem sam. Sam, z kupą kasy. Sam, choć tliła się nadzieja, że jednak nie.
Ta nadzieja późnym, środowym popołudniem, w Szklarskiej Porębie spłonęła jak planeta nadziei - sporej części globusa pl.
Zaczęła płonąć (planeta) od Przystanku Oliwa. We wtorek temperatura zbliżyła się do niepokojących moje receptory - 20st. To był sygnał, że lato już konsumuje wiosnę, jak owa płonąca nadzieję.
Ale co tam... Kasy mam fchuj, w związku ze związkiem olewam cały proces, skupiony na własnym komforcie. Rano zakładam trampki, bo przecież Giewont już w tym roku na pewno w szpilkach zdobyty ale...
Natura wychodzi jednak z komfortowego człowieka i podpowiada... Pedaliada w trampkach - jak znalazł. No tak. Skoro Anty, to wzuwam meindle army gore.
Nie minęło 10h a jeszcze tej samej, płonącej środy parkuję w... Bombaju.
Upał jakby zelżał a pan, który wymienił mi w kantorze złotych 450 na 2600 rupii, patrząc na mnie rzuca:
- Jeszcze wczoraj rzucało tu śniegiem i gradem a pan tak na golasa... rowerem?
Ale z namiotem.