Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary Dzisiaj, 08:44   #84
El Czariusz


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 61
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 4 godz 6 min 56 s
Domyślnie Zanim wrócę na podwórko.

Rankiem zmieniamy strategię.
Tradycyjnie o 6-tej już jestem po pierwszej kawie. Strażnikowi wraca powoli energia ale bardziej już na powrót do domu. Oczywiście Ryga muss sein.
No właśnie...

Osobiście byłem przekonany, że w takiej Estonii dogadam się spokojnie, jak nie po rosyjsku, to po niemiecku.
Nic z tych rzeczy. Miałem z tym dogadaniem ogromny problem. Nawet w kasach portu, kupując fizycznie bilet na prom, miałem z tym ogromny problem. No chyba, że mówił bym po angielsku. Ja po angielsku nie mówię i w tym problem. Ja rozumiem dość dużo ale... w tym języku nie mówię.
Nie pomógł nawet mój znakomity węgierski. Co ciekawe większość turystów na promie, to byli... Rosjanie.

Europa się integruje. Integruje laicyzując, a narodowym językiem międzynarodowej komunikacji staje się angielski. W sensie on jest od dawna ale teraz już wyraźnie powszechny. Rok później nomen omen doświadczyłem tego w Albanii rok później ale o tym może przy innej okazji.
Nic to. Dopóki jedziesz golfem 2 nikt nie oczekuje od ciebie znajomości angielskiego zaraz.

W Estonii.
Na Łotwie.
Czy to państwu coś mówi? Mówi o wyraźniejszych wpływach dawnej planety RP na bieg międzynarodowych wydarzeń.



Na Łotwie już jest "lepiej". Język rosyjski jeszcze jest w grze, bo jego status ma tu dość skomplikowany charakter, wynikający z "demograficznego" i administracyjnego podziału obywateli na Łotwy na cztery bodaj kategorie, w tym na: nieobywateli i bezpaństwowców.
W każdym razie, o ile przy zakupie skarpet w Tallinie udało mi się dogadać z kupcem (tak po staremu się wyrażę), bo był mniej więcej moim rówieśnikiem z wszystkimi tego konsekwencjami, to na Łotwie dogadać się z kimkolwiek nie było już żadnego problemu.
W sumie, to pierwszy raz byłem na Łotwie nie do końca tranzytowo i z jednej strony bylem ciekaw, jak to z sympatią/antypatią do naszej nacji jest? Niestety byłem za krótko, by to stwierdzić.

Tym niemniej krótko ale intensywnie dość.
W kontekście zmiany planów... Luknąłem sobie poprzedniego wieczora jeszcze raz na starówkę Tallina i Rygi i wyszło mi, ze ta druga w istocie jest dużo mniejsza. Strażnik Domowy dochodziła do siebie bardzo szybko ale postanowiliśmy się ekspresowo zwinąć z biwaku a na Rygę przeznaczyć czas do 16-tej maks. Znaczy by 0 16-tej być już w drodze na Litwę (NA nie w W). Na tej Litwie namierzyłem już sobie potencjalny biwak, tym razem nad jeziorem i git.
Plan dobry i skuteczny.

W każdym razie o 11-tej mieliśmy już za plecami pomnik Wolności...


...i starówka stanęła przed nami otworem.

Gdybym miał rzeczoną podsumować jednym słowem, opisałbym ją przymiotnikiem: cudna.
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem