taki jest biznes, obecni producenci trochę sobie poukładali rynek, podzielili się co komu należy a tu proszę przyszedł skośnooki i rozwalił reguły gry i to dosłownie.
Jednak realnie patrząc to ja osobiście mam już dość Japonii nie wspominając o motocyklach made in Europe (ostatnie 5 lat to już same eco tandete).
1. Japonia - ich motocykle od zawsze są robione tak jak im się wydaje a nie jak jak byśmy my sobie tego życzyli, od kiedy pamiętam to zawsze była bieda, tyle dobrego, że to jako taki jeździło a czasem nawet długo, czy można je nazwać bezawaryjnymi ? jak na tamte czasy (1980-2000) na tle konkurencji, której prawie nie było pewnie tak były w miarę trwałe ale na pewno nie bezawaryjne.
Typowy Japończyk w tamtych czasach miał 2 koła, gaz i dwa hamulce i czasem extra gadżet pod postacią wskaźnika paliwa. Wtrysk czy ABS to była magia i czary. Mijały cały dziesięciolecia i jakoś postępu brakowało dopiero gdy BMW zorientowało się, że może by tak skubnąć coś dla siebie okazało się, że motocykl może być całkiem fajnie wyposażony a segment ADV to nisza bez żadnej konkurencji no i poszło ... jeździliśmy niemal 20lat na BMW bo nie było niczego innego!
Mijały lata i po 16 HONDA zaważyła, że coś te BMW się sprzedają więc wyciągnęli starego asa z rękawa bummm i powstała CRF1000 a z DCT to już hitech nieosiągalny do 2025 dla konkurencji.
Do czego zmierzam to są całe dziesięciolecia a Chinole robią motocykle od kilu lat !!! co będzie za 5 lat przy tym tempie....
|