czesc czarnuszki

Normalnie szok, amor amorem ale zeby zgubic kierunkowskaz

albo podgiac stelaze

I plastyk zadrapac od pedzacych owadow

?
Wczoraj byl dzien z dzida i rozjebka. Byl fajny dzionek. Ladna pogoda, wylatalem sie. Droga byla dosc szeroka ale standardowo z tarka. Wokolo glownej drogi wily sie pokrecone jak baranie rogi sciezki i drozki. Wybieralem te najbardziej zakrecone

Robert polecial do przodu a ja ledwo moglem go dogonic. Fajnie widziec ze ktos ci ucieka, to dodaje motywacji do lepszej jazdy. Oj fajniutko bylo. Po godzinie aktywnej jazdy bylem tak zmeczony, ze mialem dosc. Wjechalem na glowna droge i lecialem sobie spokojnie, z tylkiem posadzonym na kanapie. Tak spokojnie ze az nudno. No i ta nuda mnie zwiodla. Dziura, jaka pojawila sie podstepnie, wysadzila mnie z konia! Takich dziur i gorszych tego dnia zrobilem setki. A ta jedna franca wywalila mnie w kosmos. Drzew niema wiec spokojnie poturlalem sie wzdluz drogi. Jak wstalem zaczalem machac rekami i nogami w strone roberta, zeby pokazac ze wszystkie witki cale.
A on sie dziwil, poco robie pajacyki. Moto wogole nie zauwazyl bo tyle bylo kurzu. Ja jestem caly i w pelni sprawny, troszke pobolewa kciuk ale ten lewy wiec jade bez kierunkow.
I tu taki maly prywatny apel, latac mi panowie i panie w zbroi! Zadne tam kurteczki z gabeczkami i inne takie tam. Zbroja i pozadny kask. W glowie jeszcze mi szumi ale to moze od wodeczki