Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18.01.2015, 16:40   #50
Głazio
 
Głazio's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Lubaczów
Posty: 310
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Głazio jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 3 godz 8 min 37 s
Domyślnie

cd ...

17.08.2014 (niedziela)

Wstajemy wcześnie rano. Zmęczeni pechem dnia wczorajszego mamy świadomość, że do domu ok. 750 km przez północną Rumunie po bardziej znośnych drogach lub ok. 500 km przez Ukrainę przez szwajcarski ser z tarnopolskim po drodze więc bez łapówek nie przejdzie.
Zniesmaczeni tym, że wczoraj nie udało nam się zatrzymać na noc o znośnej porze poprzedzonej smaczną i romantyczną kolacją pompujemy powietrze w przebitej wczoraj oponie i ruszamy w drogę.


Nie zatrzymujcie się w tym domku/pensjonacie !

Decyzja zapadła szybko. Teraz jesteśmy świadomi straconego czasu 2 godziny na łatanie opony oraz 2 godziny na poszukiwanie noclegu. Wiemy jedno, że stracony czas w miejscu bez TV, internetu, pościeli, ręczników i łazienki w pokoju za ok. 100 zł to lekka przesada.
Spanie w namiocie za FREE na prawdę bywa komfortowe ...

Campulung Moldovenese-Mestecanis to świetna choć kręta droga asfaltowa.




Węgierscy motocykliści

Dalej do Borsa droga niczym szwajcarski ser. A miało być inaczej! Tu jednak niezbyt dobrą drogę rekompensują nam widoki, wspaniale zdobione domy w Maramuresz oraz tubylcy ubrani jakby w stroje ludowe.









Fakt, że dzisiaj niedziela ale to na prawdę rzadki widok.
Po drodze zatrzymujemy się na śniadanie przy rzece Bystrzyca na polanie nad wodospadzikiem.



Obieramy kierunek jazdy na ostatni punkt naszej podróży, którym jest wodospad Cascada Cailor. Brak wyraźnych oznaczeń do wodospadu sprawia, że przejeżdżamy o kilkadziesiąt kilometrów ową atrakcję.



W Borsa sprawdzamy ciśnienie w oponie - spadło. Zapada decyzja - nie wracamy do wodospadu. A mogło być tak pięknie ! Dzisiejszy cel jest tylko jeden a prawdopodobnie czeka nas jeszcze łatanie gumy. W celu wydłużenia dzisiejszej jazdy idę po kolejną piankę do łatania opon. Aplikuję piankę, dobijam powietrze i w drogę.
Wiemy co straciliśmy ale na pewno jeszcze tu wrócimy :-)
W tej chwili ważniejsze staje się dotarcie do domu. Kręte drogi dość słabej jakości na pewno nie będą nam sprzyjać w dotarciu do celu.

Borsa-Sighetu Marmatiei-Negresti Oas-Livada
Przed granicą z Ukrainą zatrzymujemy się na przekąskę w celu wydania ostatnich rumuńskich lei.



Przejście graniczne Halmeu-Diakovo (UA)
Tu pada pytanie - dlaczego nie przez Węgry? Czy jesteśmy pewni, że chcemy jechać przez Ukrainę ? Rumuńskiemu pogranicznikowi odpowiadamy twierdząco, że TAK.
UKRAINA
Po stronie ukraińskiej dostajemy kolejną porcję pytań od ukraińskiego pogranicznika - skąd, dokąd i sporo innych pytań ? W tym roku Ukraińcy najczęściej pytają - czy wszystko w porządku ?



Vylok-Mukaczewo-Stryj
Po drodze stacjonarna (stały punkt) kontrola milicji (DPS)
Tutaj pytania w mocniejszym tonie:
Skąd ?
Dokąd ?
Piłeś ?
Czy tam wszystko w porządku ?
Na koniec zaskoczenie. Przygotowani mentalnie na łapówkę nagle słyszymy:
jedźcie spokojnie !
Mały szok. Zazwyczaj takie spotkania z dłuższym postojem kończyły się finansowymi przepychankami ile. Dziwne a zarazem spore zmiany.



Lwów - konieczny objazd przez centrum z powodu remontowanego mostu. W mieście tracimy cenny czas.
Jaworów - tankowanie i zakupy. O mały włos z własnej niewiedzy właśnie w sklepie dostalibyśmy mandat. Podchodzimy do kasy z paroma browarami po czym kasjerka nam oznajmia aby to odnieść ponieważ możemy dostać mandat. Po godzinie 19:00 alkoholu nie sprzedajemy.

Do przejścia granicznego Hruszew (Gruszew - UA) - Budomierz (PL) docieramu ok. 21:00.
Ukraiński pogranicznik sprawdza w systemie i zaznacza, że przejście graniczne ROM-UA przekroczyliśmy około godz. 16:00.
Był bardzo zdziwiony, że w tak krótkim czasie dotarliśmy do Budomierza. Koniecznie musiał nas zapytać ile jechaliśmy ! Skwitowałem to odpowiedzią bezpiecznie.
Kolejne pytanie - czy w południowej Ukrainie wszystko w porządku ?
Wydało mi się to dziwne, że niby jeden kraj a nie wiedzą nic o sobie pytając przyjezdnych.
Inny młody pogranicznik (motocyklista) zapytuje nas o motocykl. Gaworzymy uśmiechając się. Na pytanie jak na Ukrainie nagle mina mu rzednie. Temat się ucina.
Doskonale wiemy z czego to wynika. Podczas pierwszych dni naszej wyprawy na zlocie we Lwowie wszyscy młodzi mówili otwarcie: nie znamy dnia ani godziny powołania do wojska i wysłania na front.
Po tej odpowiedzi zasypuje nas pytaniami tak jak inni:
Po co ?
Dlaczego ?
kwitując stwierdzeniem:
Nie chcę umierać !
Do tego mina pogranicznika powiedziała wszystko. O mały włos i rozkleiłby się na naszych oczach. On już jest w służbach mundurowych. Może już dostał bilet na front !?

POLSKA
Przekraczamy przejście i mkniemy do domu. Jest ciemno. Jadąc wydaje mi się jakbym miał jakieś zwidy. Z lewej strony drogi przemieszcza się jakiś cień. Myślałem, że to jakaś gra świateł. Ów cień przeskoczył rów i tuż przed motocyklem w świetle reflektora pojawił się koń !
Dopiero co rozmawialiśmy o śmierci a tu w ostatniej chwili dosłownie na centymetry udaje nam się wyhamować.
Przestraszony koń zaczął wymachiwać tylnymi kopytami chcąc nas znokautować. W końcu ruszył do przodu wzdłuż oświetlonej drogi. Nagle jadący za nami samochód chciał nas wyprzedzić jakby nie widząc oświetlonego i szalejącego konia. Sam ostro hamował.
Po chwilowych emocjach omijamy powoli szerokim łukiem jadąc poboczem niespokojne zwierze.
Tamara otwiera bramę domu o 21:07.

[size=12pt]PODSUMOWANIE[/size]
Przejechanych - 6948 km
24 dni w podróży
2 osoby - 1 motocykl
Całkowity koszt wyprawy - 4790,29 zł (kto da mniej ?):
- w tym - paliwo 2293,05 zł
- w tym reszta 2497,24 zł
Wydatki w reszta:
- wymieniona waluta na $ i Euro - 930 zł
- zlot we Lwowie - wjazd 150 hrywien + żona BEZKOSZTOWNA
- noclegi pensjon/hotel (6 z czego 2 na campingu) pozostałe za FREE (Drina (SRB), Jajce (BiH), Theth (camping)(AL), Himare (camping)(AL), Buzau (ROM), Gura Humorului (ROM)
- restauracje (6) - Lwów, Drina, Gostilje, Sarajewo, Himare, Mavrovi Anovi
- rejsy statkiem/łódką - Koman (AL), Kanion Matka (MK)
- opona
Mandaty tudzież łapówki - brak !


Na tym kończę.
Podsumuję w skrócie tytuł wyprawy do Albanii porównując do roku 2009 "Do kraju śmieci, mercedesów, bunkrów i klaksonów"
- śmieci są ale jest ich zdecydowanie mniej
- mercedesów nadal masa ale wyraźnie widać ich malejący odsetek (możecie wierzyć lub nie było ich ponad 90% teraz ok. 70%)
- bunkry znikają i to bardzo szybko (Albańczycy wstydzą się tego przykrego kawałka historii kraju. Szkoda, ponieważ była to jedna ciekawszych atrakcji jak i wizytówek.)
- klaksony dalej funkcjonują ale zdecydowanie rzadziej ponieważ wszechobecna policja w miastach wlepia za bezsensowne użycie klaksonu mandaty.
Albania zmienia się bardzo szybko na duży +. Jak pisałem wcześniej bardzo wyraźnie poprawiła się jakość wód w rzekach. Tym razem korzystaliśmy z dość czystych rzek zażywając kąpieli, gdzie w 2009 roku było tragicznie (brud, wszechobecne śmieci wzdłuż koryta oraz rażący odór).
Brakuje cen na produktach co w pewnym sensie może zniechęcać jednak ceny są na prawdę bardzo niskie. Można powiedzieć jeden z najtańszych krajów w Europie na wypoczynek do tego nad Morzem Śródziemnym. Trzeba jednak wiedzieć gdzie wypoczywać aby się nie przerazić ciągle występującymi śmieciami i niską kulturą tubylców.
Ogólnie polecam na tańszą opcję wypoczynku :-)

Mam nadzieję, że nie zanudziłem.
Na zakończenie krótki film (po raz drugi w celu dowartościowania odwagi Wiórka/Tamary oraz twardego jak głaz tył.../pup...) a zarazem zaproszenie na długą wersję filmową, której nie zobaczycie na YouTube. Premiera filmu+inne projekcje na V Nasze Wyprawy Motocyklowe (wersja robocza planu imprezy >>>) http://www.radiator-mototurystyka.pl...p?topic=5787.0. Co zobaczycie - w skrócie.

KONIEC

Na koniec ponownie film - zaproszenie na relację na żywo :-)

__________________
http://www.radiator-mototurystyka.pl/

Ostatnio edytowane przez Głazio : 18.01.2015 o 16:43
Głazio jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem