Jaikimś dziwnym trafem się składało, że Robert jak i jego Varadero mieli zawsze wszystko co w danej chwili było potrzebne.

Kuchenka do gotowania zawsze była na Varadero. Saperka do podłożenia pod stopkę boczną jeździła na Varadero. Chcąć naładować baterie telefonów czy aparatów korzystało się z Varadero. Używanie kompresorka do opon szło z Varadero. Torba obfitości z żarciem też była na Varadero.
Nawet opony, które wiózł Robert na zapasie były szczelnie wypchane papierem toaletowym. Na pytanie po co Robertowi tyle rolek

i czy aż tak chorobliwie reaguje na zmianę diety, Robert ze spokojem stwierdził, że w oponach jest bardzo dużo miejsca, a papier waży niewiele, więc go zabrał

. Jednak po tej wywrotce w deszczu tak pieczołowicie pielęgnowany zapas paieru toaletowego uległ rozsypaniu po mokrej jedni i bezpowrotnemu zniszczeniu.

. Od tej pory w tym względzie trzeba było liczyć tylko na siebie.

.
Co by nie gadać to Varadero jak i jego właściciel wszelkie próby losu znosili cierpliwie i rzec można z godnością. Nic nie było w stanie ich złamać.

Tylko liczne blizny na nich obu świadczyły o nielichych doświadczeniach wycieczki.