![]() |
Ja jestem przegrywem i cóż z tego.
|
No właśnie, skoro żyję?
Panie doktorze zapewniam, że jest różnica między żarciem wysokotluszczowym i niskowęglowodanowym. Poza tym pana wykluczono z konferencji na UJ, bo pana wiedzą mogła by zaszkodzić wąskiej grupie osób, która gdyby stosowała się do zasad demokracji, mało kto by o niej slyszał. Nie, nie, nie. Dalej: "...nie kocham cię, ty nie kochasz mnie..." Razem ale osobno. Wykład o alkoholizmie wygłoszę 2025-12-24. Wtedy przemówię ludzkim głosem do tych, którzy mnie lubią jak fakty z tv. Strzeżcie się. Siódme wtajemniczenie (z korektą). Wielki Manipulator Max! Ten, który buduje stodołę i rower. Ten, który hoduje czereśnie, pigwę i Jacki. Ten, który ponownie odkrył, że najlepszy środek na hemoroidy, to środek czterech liter! Niech żyje, niech żyje, niech żyje! Czytamy się w Wigilię Bożego Narodzenia. P.S. Z internetów: Maria Konopnicka. Miałem w podstawówce kolegę, który drugi raz nie zdał i zasilił naszą klasę. Gość był postrachem rówieśników i nauczycieli. Nazwijmy go Starszym Kolegą. Dwie głowy wyższy od najwyższego z nas, palił papierosy, lubił łyknąć piwko i nie stronił od bijatyk. Kiedyś na lekcji rzucił butelką po soczku Tarczyn i trafił w głowę nauczyciela od muzyki. Ale nie to było najgorsze. Miał bowiem taką fazę, że przynosił do szkoły duży magnetofon dwukasetowy z kolorowymi diodami i słuchał na cały regulator "Wind of Change" Scorpionsów. Oczywiście nienawidziłem tego utworu, bo znałem go z radia i telewizji, a jako poważny 12-letni metalowiec gardziłem wszystkim, co metalem nie było. Skrywałem jednak swoją niechęć, bo miałem w sobie coś silniejszego niż pogarda do Scorpionsów. Był to instynkt przetrwania. "Wyłączcie to gówno!" krzyknął kiedyś na boisku jakiś gość ze starszej klasy, kierując mało zawoalowaną prośbę bardziej w przestrzeń niż w kierunku konkretnej osoby. Starszy Kolega poczuł się jednak wywołany do tablicy. Dźwignął się nieśpiesznie ze schodków, na których siedział, podszedł do interlokutora i najwyraźniej nie mogąc znaleźć właściwej figury retorycznej na rozpoczęcie polemiki, zupełnie bezceremonialnie kopnął go w twarz. Gość przewrócił się na chodnik i zaległ w bezruchu. Na boisku zapadła cisza. "Where the children of tomorrow dream away in the wind of change " niosło się po boisku z głośników dwukaseciaka. Wstrzymałem oddech, sądząc, że kolejną piosenką, jaką usłyszymy, będzie "Anielski orszak niech Twą duszę przyjmie". I wtedy gość leżący na chodniku niespodziewanie zaczął się ruszać. Najpierw zatrzepotał nogami jak mewa, która, utknąwszy w plamie ropy naftowej, usiłuje poderwać się do lotu, a następnie uklęknął i zaczął wycierać twarz. Nie wyglądał najlepiej. Rzeczywistość to nie filmy z Van Damme'em. "Ktoś jeszcze nie lubi Scorpionsów?" zapytał Starszy Kolega. Prawdopodobnie gdyby wtedy wyjął bilety na koncert zespołu w Buenos Aires, to każdy chciałby kupić. A gdyby powiedział, że będzie robił tatuaże z logo Scorpionsów, to na boisku ustawiłaby się kolejka. Choć Starszy Kolega był dość szorstki w obyciu, wkrótce nawiązałem z nim nić porozumienia. Zaczęło się od tego, że zobaczyłem w telewizji fragment koncertu Scorpionsów i ku swemu zdumieniu usłyszałem, że potrafią grać szybciej, dynamiczniej i ostrzej. Trudno mi było w to uwierzyć, ale oni na scenie wyglądali jak kapela heavy metalowa. Na tyle mi się spodobali, że zapragnąłem poznać nieco bliżej ich muzykę. - Lubisz Scorpionsów?" zapytałem następnego dnia Starszego Kolegę, zdradzając nieprzeciętne zdolności dedukcyjne. No..." odrzekł i zaciągnął się fajkiem. Siedzieliśmy na boisku po meczu, zmęczeni, spoceni, ale szczęśliwi. Obok pod drzewem stał magnetofon. - Wczoraj był koncert w telewizji... W odpowiedzi Starszy Kolega wydmuchał dym. Mało prawdopodobne by miał w domu telewizor. Już otworzyłem usta by coś dodać, ale on wyciągnął dłoń, jakby chciał niewypowiedziane jeszcze słowa z powrotem wepchnąć mi do gardła, i rzekł: - Zaraz włączę! Odruchowo chciałem zaoponować, ale przypomniało mi się, jak but Starszego Kolegi zderzył się z twarzą Człowieka Mewy. Sześć szwów mu ponoć założono. Wolałem nie ryzykować. Chwilę później, gdy tylko przewinął kasetę po raz 8364, usłyszałem "Wind of Change". Siedzieliśmy pod drzewem, Klaus Meine zawodził, a Starszy Kolega skończył fajka i zaczął go kiepować o czubek własnego buta. I gdzieś tak w połowie kawałka stało się coś dziwnego. - Ale to jest zajebista piosenka, rzucił jakby od niechcenia, a ja spojrzałem na niego i struchlałem. Starszy Kolega w oczach miał łzy. Prędzej bym się spodziewał, że pobliski hydrant powie mi "dzień dobry", albo słupek od bramki poklepie mnie po przyjacielsku po plecach, niż że na twarzy Starszego Kolegi zobaczę jakiekolwiek emocje. A gość siedział, rozgniatał filtr od papierosa na swoim trampku i był tak rozbity i poruszony, jakby mu właśnie miłość życia uciekła spod ołtarza. Oczywiście udałem, że tego nie widzę i zagaiłem nieco głupkowato: - Podobają ci się inne piosenki Scorpionsów? A oni mają jakieś inne piosenki? Popatrzył na mnie z niedowierzaniem. - Tak, wczoraj widziałem fragment koncertu i grali jakieś inne. Tej w ogóle nie zagrali - wskazałem na magnetofon i od razu pożałowałem. Bez sensu, odparł Starszy Kolega, gwałtownie wstał i podniósł z ziemi diodowego dwukasetowego potwora. Powinni grać tylko tę piosenkę, rzucił przez ramię i ruszył w kierunku szkoły. Nie podjąłem polemiki, bo perspektywa sześciu szwów wciąż nie wydawała mi się zbyt pociągająca. Starszy Kolega został już w naszej klasie do końca. Pomagałem mu powyciągać oceny, a nawet nauczyłem się pisać prace w ten sposób, by polonistka uwierzyła, że robił to samodzielnie. A może wcale nie uwierzyła, może po prostu już chciała się go z tej szkoły pozbyć? Gość nie miał rodziców, wychowywała go babcia. Mieszkał w paskudnym miejscu i dorastał w jeszcze paskudniejszym towarzystwie. Na początku ogólniaka dowiedziałem się, że Starszy Kolega nie żyje. Nie mam pojęcia, czy miał ze sobą magnetofon i słuchał właśnie Scorpionsów, ale ponoć wylazł na jezdnię wprost pod auto, które trzykrotnie przekroczyło dozwoloną prędkość. Po latach, ilekroć słyszę "Wind of Chang", przypominają mi się szkliste oczy i zaciśnięte usta Starszego Kolegi. Siedzimy pod jabłonką, a muzyka płynie z magnetofonu z migającymi diodami. Mamy naście lat i jeszcze absolutnie wszystko jest możliwe. Dyskografię Scorpionsów zacząłem zgłębiać i kompletować dopiero na przełomie ogólniaka i studiów. Dla mnie najlepsze rzeczy nagrali właśnie do 1990 roku. Do czasów, gdy rodził się nowy porządek świata, ja zaczynałem swoją metalową przygodę, a Starszy Kolega nosił do szkoły magnetofon z diodami. 60. rocznicę powstania zespołu uczczono płytą "From The First Sting". Na tym przekrojowym, pięknie wydanym albumie jest m.in. "Still Loving You" z Vanessą Mae oraz... "Wind of Change" z Orkiestrą Filharmonii w Berlinie. |
Katedra Turystyki Nieodpowiedzialnej
Ogłoszenie.
Zamki na piasku. Sesja wyjazdowa Uniwersytetu Ludowego. 1. Dr Honzik - wypitny konstruktor, poprowadzi wykład że statyki budowli drewnianych oraz roli i wpływie byczego obornika na spoistość gruntów. 2. DoCent El ekspert z ekspresowych tynków, o wybranych aspektach wiejskiego budownictwa drewnianego, ze szczególnym uwzględnieniem ciesiołki Wzgórz Sokóskich. Na koniec sesji - odczyt będzie o alkoholizmie. Nie zmiękczamy zet. |
Seminarium
W ramach seminarium DoCent El przedstawi najbardziej powszechne rozwiązania konstrukcyjne przyjęte w badanym regionie na konkretnym przykładzie wiejskiej chaty i stodoły.
Poczynając od kamiennego fundamentu i jego roli, podwaliny, konstrukcji zrębowo sumikowej po więźbę dachu rozporowego jętkowego. W tym sposoby łączeń i napraw zgodnie ze sztuką ciesielską. Dr Honzik zaś - przy zachowaniu historycznej tkanki, zweryfikuje te ostatnie w świetle osiągnięć współczesnej wiedzy konstruktorskiej. Dużo będzie o teorii drewna i dlaczego niektóre drewniane budowle przetrwały do dzisiaj mimo postępującej erozji (nie do uniknięcia). Pozwolę tu sobie użyć pewnego porównania/analogii tłumaczące ostatnie zdanie złożone. Odpowiedzią będzie pytanie: - Dlaczego producent mercedesa W123 nie podaje procedury naprawy mostu napędowego? Przewidziano lokalny katering oparty na naturalnych produktach. Zniekształconych warzywach, tŁustym mięsie i wodzie ze studni. Oczywiście ze względu na jakość treści na seminarium będzie obowiązywał NIEZWYKLE SUROWY ZAKAZ SPOŻYWANIA ALKOHOLU POD JAKĄKOLWIEK POSTACIĄ. No i dość ważne. Uczestnictwo w seminarium adresowane do (potencjalnych) uczestników akceptujących wynik procesu dydaktyczno-wychowawczego, którego skutkiem jest DoCent El. Stąd na liczny udział uczestników "mamy tyle szans, co pierd w huraganie". Poza tym będzie mnóstwo ciekawostek itp. Np. skąd cytat powyżej, co wspólnego budownictwo wiejskie ma z zamkami na piasku itd. P.S. Tak. Poziom merytorycznie będzie wysoki. https://i.ibb.co/tpkMXxCT/IMG-20251105-085534.jpg Podstawowy zasób dydaktyczny. Poza wspomnianą dydaktyką, wieczory wypełni klasyczna muzyka gitarowa. W tym np. transkrypcje Chopina (m.in. nocturn C-minor), wybrane utwory Francisco Tarregi (Kaprys arabski, Wspomnienie z Alhambry), covery na gitarę klasyczną słynnych rockowych kawalków (Schody do nieba, Dziecko w czasie) czy klasyka biesiadna w tym hymn DoCenta El`a (Ballada o Tolku Bananie - nie mylić z podlaskim Tolkiem, do którego jednakowoż będzie ledwie 50km w linii prostej). Dla nieakceptujących pozostaje niestety tylko zestaw muzyczny. Pełna lista utworów wieczorowych koncertów dostępna już na miejscu. Keden z listy poniżej. |
Wykładowcy z enerde w drodze. Będziemy wykładać się, w katedrze budownictwa expresowego na Podlaskiej uczelni. Materiały dyskusyjne sztuk 40 do zdania. Surowy egzamin w sobotę o 15 , sala wykładowe w Podlaskiej stodole.
|
1 Załącznik(ów)
|
Pociągiem jedzie czy rowerem ? :)
|
1 Załącznik(ów)
Pociągiem .
Studenci już jadą na dzisiejsze wykłady . Zainteresowanie przerosło nasze oczekiwania. Będzie dziś odczyt o alkoholu Załącznik 147152 |
:Thumbs_Up::haha2:
|
Cytat:
|
1 Załącznik(ów)
Nikt nie obiecywał, że będzie lekko. Słabe te młode pokolenie studentów.
Pierwsze ofiary seminarium... |
Nie lubię szczurów :eek:
|
1 Załącznik(ów)
Dzisiaj na wykładzie padł mit drewna księżycowego.
Ledwo księżyc... Studenci położyli dr Honzika grzecznie lulu. |
Cytat:
Nie zesrxxx się :) |
To są studenci Trzeciego Wieku ? :)
|
Gość na drugim planie wygląda jak zużyta szczotka do kibla, więc to pewnie Fazik.
|
1 Załącznik(ów)
Dr Honzik życiowej formie.
|
3 Załącznik(ów)
Zakończenie sesji wyjazdowej.
Aula z katedrą zamknięta na klucz. Na wiosnę kolejny etap. Załącznik 147191 Załącznik 147192 Załącznik 147193 |
:Thumbs_Up::) Honzik wszędzie ogień roznieca
|
3 Załącznik(ów)
Wynik seminarium.
Załącznik 147194 DoCent El wsiadł planowo do Biebrzy ale nie w zadanym kierunku. Miast bezpośrednio direkt nach Przystanek Oliwa, błąka się teraz po podlaskich dworcach. Warszawa Gdańska kolejnym przystankiem. Wszystko przez wagon nr 13. Załącznik 147195 Załącznik 147196 |
Ja tylko nadmienię, że niby dzikie Podlasie, prymityw, liczydła, ciemne wieki, emaliowane kubki, zakazane eurodyrektywami źródła ciepła, a fotowoltaika na dachu auta jest. Eeee, to jakaś ściema...
|
Dodam, że jeden z uczestników - przedstawiciel BTN Gniewko Redzisław dysponował urządzeniem do ręcznego parzenia espresso. W bardzo gustownym komplecie w cenie 650zł.
Świat się zepsuł, strefa komfortu weszła nawet do sławojki z miękkim papierem toaletowym. Nową katedrę sprezentował uczelni Sztywny Andrzej holując ją owyym LC przez pół globusa pl. Delegacja uczelniana odwiedziła też poskręcanego Gołębia życząc mu jak najszybszego powrotu do domu. |
| Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:10. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.