![]() |
7 Załącznik(ów)
Po odhaczeniu Uhrovca miałem jeszcze jeden ambitny cel do zrealizowania – zamek Beckov. Znałem go ze zdjęć i zawsze chciałem zobaczyć.
Wzmiankowany już w XII wieku, jest położony na ok. 70 metrowej wapiennej skale. W 1241 r. skutecznie oparł się najazdowi Mongołów. Pod koniec XIII wieku został rezydencją magnata Mateusza Czaka, do którego należało wiele innych zamków w okolicy. W XIV trafił do rąk rodziny królewskiej, a pod koniec tego stulecia kolejny właściciel (Ścibor ze Ściborzyc) przebudował go na modłę gotycką. W 1530 roku Beckov okazał się zbyt twardym orzechem do zgryzienia dla armii osmańskiej, a w 1599 nie uległ Tatarom, którzy połamali sobie na nim zęby. W XVII wieku powoli pustoszał i zaczął podupadać. W 1970 roku uznany za Narodowy Zabytek Kultury został poddany pracom konserwatorskim, a w latach 90-tych udostępniono go turystom. Niestety w moje ambitne plany wmieszała się pogoda – w drodze do Beckova niebo nagle zasnuło się chmurami, na głowę spadła mi ulewa, przechodząc w jednostajny, mocny deszcz trwający aż do późnych godzin nocnych. Niby miałem coś przeciwdeszczowego, ale zanim zdążyłem się zatrzymać pod jakąś przydrożną wiatą, byłem już cały przemoczony, więc nie było sensu zakładać. W tej sytuacji przystanąłem tylko pod zamkowym wzgórzem, żeby zrobić szybkie zdjęcie, potem kolejne z innej strony i ruszyłem zastanawiając się gdzie by tu się zamelinować na noc. O zmierzchu przejechałem przez Trencin, robiąc niemal z siodła parę zdjęć zamku górującego nad miastem (jako, że zwiedzałem go dokładnie kilkanaście lat wcześniej niespecjalnie żałowałem zaistniałych okoliczności). Zapadł zmrok, deszcz jak lał, tak lał, a noclegu ani widu. Wyskoczyłem więc na autostradę i postanowiłem wrócić do Martina, bo widziałem tam przy wjeździe do miasta knajpę z pensjonatem i motocyklem na dachu, oraz tabliczką, że jest to miejsce przyjazne motocyklistom. Gdy po ok. 1,5 godzinie zajechałem pod same drzwi i stanąłem w progu, a dookoła mnie zaczęła się tworzyć kałuża, przekonałem się, że i owszem, ale nie wszystkim. Chłopakom w skórzanych kamizelkach z frędzlami i klubowymi bazgrołami na plecach, jeżdżącym na błyszczących od chromu harleyach – tak i to bardzo, ale przemoczonym włóczykijom na (o zgrozo) produktach japońskiego przemysłu motoryzacyjnego – zdecydowanie nie. Zapytałem o nocleg, na co wyfiokowana lafirynda za ladą wydęła pogardliwie spęczniałe od botoksu usta i poinformowała mnie, że coś się może znajdzie, ale tylko za 120 ojrasów za jedną noc. Bez śniadania rzecz jasna. Nie pozostało nic innego jak odwrócić się na pięcie i wyjść życząc jej pod nosem, żeby te 120 jurków sobie wsadziła w wiadome miejsce. Na szczęście kilka kilometrów dalej przy drodze czekał na mnie zajazd, w którym spędziłem poprzednią noc. Tam nie robiono problemów, znalazł się pokój za 20 € ze śniadankiem, a zatem pozostało mi tylko zrzucić z siebie i rozwiesić mokre ciuchy, a do butów włożyć suszarki made in CCCP. I w klapkach pójść na smażony serek z frytami i browarem Krusovice, a potem spokojnie kontynuować uzupełnianie utraconych w ciągu upalnego dnia substancji mineralnych w pokojowym zaciszu. Załącznik 81884 Wjazd do Beckova Załącznik 81885 Pod zamkową skałą Załącznik 81886 Beckov z drugiej strony Załącznik 81887 Trencin Załącznik 81888 I jeszcze raz Trencin Załącznik 81889 Wreszcie sucho Załącznik 81890 Kolacja mistrzów :D |
2 Załącznik(ów)
Wszystko, co fajne się szybko kończy. Kolejny dzień to już tylko jazda do granicy w Chyżnem i stamtąd do Krakowa. Pogoda się ustaliła na najbliższe dni, czyli mocne zachmurzenie i krótkie deszcze co kilka minut. Przed granicą nie mogłem sobie odmówić rzucenia okiem na Orawski Zamek – tak dla porządku, bo podobnie jak Trencin zwiedzałem go w przeszłości.
Załącznik 81891 Orawski Zamek Załącznik 81892 Orawski Zamek z okolicznego pola, na którym tubylcza ludność wypasa rogaciznę Nie robiłem żadnych podsumowań, ani statystyk odnośnie dystansów, spalania, kosztów bo i po co? To był krótki wyskok za miedzę, za wszystko płaciłem plastikiem i starałem się, żeby było budżetowo. I się udało, było jak miało być. Z wypadu byłem i jestem zadowolony, na pewno tam wrócę zaliczyć pozostałe zamki i stare miasteczka, bo lubię takie klimaty, a na Słowacji ich nie brakuje. A potem co? Ano pewnie Czechy, a po nich Austria. I inne miejscówy. |
2 Załącznik(ów)
Epilog
Dobre historie nie kończą się z chwilą postawienia ostatniej kropki, lecz żyją dalej. Nie wiem, czy to była dobra historia, nie mnie to oceniać. Jednak z pewnością nie zakończyła się ona w momencie gdy zaparkowałem w garażu. Na początku trochę miejsca poświęciłem sprzeczkom i niesnaskom wśród M&Msów. Mauro z Mrówką byli bliscy powiedzenia sobie hasta la vista! i rozjechania w przeciwne strony w akompaniamencie trzaskających drzwi busa. Na szczęście tak się nie stało i wiatr im wywiał bezsensowne pomysły z głów. Z Rumunii dostałem parę fotek zadowolonej z siebie pary, potem informację, że szczęśliwie wrócili do domów. A niedługo potem…. Dowód na to, że sierpniowa sprzeczka to był tylko malutki, nieistotny pryszcz.. Załącznik 81893 Pierścień władzy..:D Załącznik 81894 Władca, a raczej władczyni pierścienia...:) A zatem kiedyś w czasoprzestrzeni zapewne czeka nas afrykańskie weselisko. I to będzie prawdziwy finał tej opowiastki. No i to by było na tyle. |
Jochen
Powiedz mi jak było naprawdę ! ! Pani pomachała, Panie(l.mnoga) uśmiechnęły sie itd.............. Dlaczego chcesz tam jechać znowu i ZALICZAĆ (jak sam napisałeś). Dlaczego SAM. Pewnie z Twoimi zdolnościami prokreacyjnymi chcesz zasiedlić wszystkie te zamki! ! ! ! Wycieczka to tylko sprawdzenie mapy. TAKIE MAM PODEJRZENIE. NO I FAJNIE Może chłopaki z forum mogą "jakoś" pomóc. CIAŁ Ps Mrówcia chce się zabrać z Raciborza do Białego Brzegu--napisałem w wątku Biały Brzeg |
No wiesz Stopa...najlepsze są niedopowiedzenia. Ale, żeby nie było że jestem pies ogrodnika, na przyszłe wyjazdy zapraszam! Ziemia to żyzna i bogata, dla dwóch spokojnie starczy :D
Wiem, że Mrówka szuka transportu, mówiła mi. My z kumplami obiecaliśmy ją przygarnąć do naszego pokoju na zlocie. Takie mamy dobre serca! |
Jochen -huncwocie jeden! Życie Ci niemiłe?.. :Sarcastic:
Jak Cię dorwę, to dostaniesz tyle razów "wryj" -że kac Cię będzie trzymał do końca roku i jeden dzień dłużej!.. :oldman::chleje::D -Świetna relacja, z perfekcyjnym opisem historycznym i fotkami :Thumbs_Up::brawo: Za wstawki z gatunku SF na temat M&M -grozi Ci niestety to co napisałem na wstępie! ;) Wyśmienicie się z Tobą podróżuje i biesiaduje, -dzięki! :bow: Mam nadzieję że jeszcze nie raz gdzieś się razem karniemy.. :drif: -A Mrówkię? hmmm.. -starajcie się jej tam nie zadeptać (bo jak na prawdziwą mrówę przystało, -to taki ożywiony chaos..) i broń boże nie wysyłajcie jej już w kosmos na elastycznej linie!.. :rolleyes::lol8: |
Oj, Mauroszczaku drogi, już się stęskniłem za browcem w Twojej kompanii. Kac mi niestraszny, zniosę go z godnością..
Nic się nie martw, będziemy Mrówci bronić do upadłego przed wrażymi zakusami. Nie damy!!! |
Już widzę ta kolejna Białą... strach ;)
|
Bo tradycja Białej nigdy nie zginie i zawsze trwać będzie. Niezależnie od tego czy to będzie Biała Stanica, czy inna inszość.
|
Jechałem przez Słowację do Mołdawii i tak mijając te ruiny myślałem o Twoich wypocinach z których część fotek rozpoznałem w realu .Tak jak napisałeś obiecałem sobie ,że ten kolejny tranzyt czas kiedyś zamienić w cel wycieczki!
dzięki za wpis! |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:08. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.